Aleksander Buksa zostaje w Wiśle Kraków do 2023 roku - taki przekaz w sierpniu zeszłego roku poszedł w świat. Okazało się, że w rzeczywistości młody piłkarz podpisał wówczas kontrakt, który obowiązuje nie na kilka lat do przodu, a do 30 czerwca 2021 roku. Oznacza to, że niebawem odejdzie z Wisy, i to niemal za darmo. Dlaczego zatem wcześniej nie ogłoszono, jak sprawa wygląda naprawdę? Dlaczego pozwolono fanom wierzyć, że Buksa zakontraktowany jest na dłużej? Tomasz Jażdżyński, jeden z trzech współwłaścicieli krakowskiego klubu, w rozmowie z Interią i "Dziennikiem Polskim", starał się to wyjaśnić. "To był pomysł mający, że zacytuję jednego z członków zarządu, który mi go przekazał, 'doprowadzić do tego, żeby agenci przestali już dzwonić'. Dzisiaj się mówi, że klub oszukał fanów i podał nieprawdę. Z punktu widzenia kibica niestety tak to wygląda i za to chciałbym wszystkich gorąco przeprosić - to chyba najgorszy błąd, jaki do tej pory zrobiliśmy w naszych relacjach z sympatykami’ - mówił. Tłumaczył również, że Olek w miniony piątek został wezwany przez zarząd, by zrealizować obietnicę, którą wraz z ojcem złożył w wakacje zeszłego roku. Odmówił złożenia podpisu pod kontraktem w kształcie, w którym został on słownie uzgodniony przez obie strony kilka miesięcy temu. Historia ze zwrotami akcji Saga z młodym zawodnikiem i jego kontraktem pełna jest zwrotów akcji. Raz wypracowywano porozumienie, innym razem następował poważny kryzys we wzajemnych stosunkach. Z relacji Jażdżyńskiego wynikałoby, że klub starał się iść na rękę Olkowi i proponował korzystne dla zawodnika warunki. Mimo to negocjacje wciąż były trudne i pojawiały się coraz to inne problemy oraz wątpliwości. Sam zawodnik oraz jego ojciec, Adam Buksa, w końcu zabrali publicznie głos w tej sprawie, o czym przeczytacie TUTAJ. Z kolei jakiś czas temu skomentować sytuację zdecydował się były agent Aleksandra. "Ludzie honorowi respektują takie umowy. Pan Buksa może mnie oszukać. Ale jeśli oszuka Błaszczykowskiego, który przez tyle lat pracował na swoje nazwisko i jest znany na całym świecie, będziemy mieli skandal" - mówił w rozmowie z TVP Sport. Niezbyt przychylnie wypowiadał się również o samym Buksie seniorze. Ocenił, że mężczyzna nie wyciągnął wniosków z błędów popełnionych przy starszym synu. Adam Buksa junior gra obecnie w New England Revolution. Nie jest to zły kierunek, ale aspiracje były zdecydowanie wyższe. Marcin Kubacki nie przebierał w słowach "Jeśli pojawiają się problemy to winni są wszyscy dookoła. A jak sukcesy - to on jest pierwszy do przyjmowania gratulacji. Gdy Olek widzi tatę, staje się kimś innym. Ojciec ma na niego wielki wpływ" - mówił.