Mariusz Jop doskonale wie, że może nie mieć wielu okazji do wykazania się, więc spotkanie Pucharu Polski potraktował całkowicie poważnie. Zdecydował się na niemal najmocniejszy skład, a do powagi meczu zdołał przekonać swoich zawodników. Dlatego też Wisła od początku przeważała i szybko znalazło to potwierdzenie na tablicy wyników. W 7. minucie Dawid Szot świetnie odczytał i przeciął podanie rywali, zagrał do Goku i od razu popędził w pole karne gości. Tam otrzymał od Hiszpana podanie zwrotne i płaskim strzałem pokonał Gerarda Bieszczada. Później krakowianie mieli kilka okazji, ale z uderzeniami radził sobie bramkarz Stali, a w zamieszaniu podbramkowym uratował go słupek. W 50. minucie Wisła jednak zbliżyła się do pełnej kontroli. Kolejną świetną akcję skrzydłem przeprowadził Angel Baena, a Angel Rodado mimo przewagi liczby i wzrostu rywali, wpakował piłkę głową do siatki. Wisła - Stal. Fatalne błędy gości Dwie minuty później krakowianie mogli czuć się już niemal ćwierćfinalistami Pucharu Polski, bo piłkę fatalnie zagrał Kamil Kościelny, przejął ją Bartosz Talar, podprowadził kilka metrów i zza pola karnego uderzył w boczną siatkę, dając Wiśle prowadzenie 3:0. Stal mogła mieć jeszcze nadzieję na nawiązanie walki po bramce Szymona Kądziołki, ale za dwie minuty sama sobie ją odebrała, gdy Karol Łysiak stracił piłkę w polu karnym, a w siatce umieścił ją Patryk Gogół. - Jak tracisz piłkę w tej strefie, to musi się to w taki sposób skończyć - nie ma wątpliwości Żurawski. Dzięki wygranej Wisła awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Rywala pozna jutro, a losowanie przeprowadzone zostanie w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej. PJ