"Warto nazywać rzeczy po imieniu. To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana. Bravo drużyna za walkę, fani za doping. Walczymy dalej @WislaKrakowSA" - napisał Królewski na Twitterze po meczu z Lechem. Tymi słowami zajęła się Komisja Ligi i - jak informuje "Gazeta Krakowska" - nałożyła na Królewskiego karę w wysokości 5 tys. zł. Przypomnijmy, że podczas spotkania Wisła - Lech (1-1) sędzia Tomasz Kwiatkowski po interwencji VAR nie uznał bramki na 2-0 dla Wisły, choć po spotkaniu eksperci podkreślali, że była to błędna decyzja. Do tego arbiter przedłużył spotkanie aż o siedem minut, a w szóstej Lech zdobył wyrównującą bramkę. Mimo błędów sędziowie tego spotkania nie zostali ukarani. Z kolei do wypowiedzi Królewskiego już wcześniej odniósł się Jerzy Brzęczek, trener krakowian. - To są emocje, oczywiście, jesteśmy rozczarowani. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, jak pewne rzeczy funkcjonują. Nie możemy wszystkiego zrzucać na sędziów. Będę chciał o tym ze współwłaścicielami porozmawiać - powiedział szkoleniowiec wiślaków. Wisła Kraków przygotowuje się do walki o utrzymanie Tymczasem piłkarze Wisły Kraków do finałowych meczów sezonu przygotowują się w Woli Chorzelowskiej. Na koniec zgrupowanie zagrają sparing z Puszczą Niepołomice, a później czeka ich osiem kolejek walki o utrzymanie. Pierwsze spotkanie 3 kwietnia - Wisła podejmuje Piasta Gliwice. PJ