Mimo problemów ze zdrowiem "Pietia" jest w pełni gotów na pojedynek z Arką Gdynia. "Pietia" to jedyny obrońca w składzie, który jeszcze w tym sezonie w lidze nie strzelił gola. W środę trener Skorża mówił, że w Gdyni najpewniej nie zagrasz, a kilka godzin później zobaczyliśmy cię w sparingu. Jak właściwie jest więc z twoim zdrowiem? Piotr Brożek: W meczu z Jagiellonią dostałem mocno z kolana w mięsień czworogłowy - to jest bolesna kontuzja. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, więc myślę, że w niedzielę, jeśli trener mnie wystawi, będę grał. W Gdyni w Ekstraklasie Wisła wygrała z Arką ostatni raz jeszcze przed tym, jak ty się urodziłeś? - Ja tam grałem dwa razy i jeszcze nie wygrałem. Czas więc to zmienić. Niektóre serie po prostu trzeba zakończyć. W tym sezonie zakończyliśmy na przykład naszą złą serię w Wodzisławiu, teraz trzeba zakończyć serie bez zwycięstwa w Gdyni i tam wygrać. Wcześniejszy wyjazd do Gdyni - dwa dni przed meczem - pomoże Wam w osiągnięciu tego celu? - Zawsze do Gdyni jeździliśmy dwa dni przed meczem. Wiadomo, trzeba przejechać przez całą Polskę, a po podróży trzeba odpocząć i zregenerować siły, żeby wyjść w niedzielę i wygrać. Z obrońców już tylko Ty zostałeś bez bramki w tej rundzie. - Jeszcze trochę kolejek zostało, więc mam nadzieję, że coś się uda wepchnąć do bramki. Na ile ważne jest to, że do gry wraca Twój brat Paweł? - Jego rehabilitacja przebiegła szybko i na pewno będzie on sporym wzmocnieniem dla nas. Nie wiem jednak, czy zagra w pierwszym składzie, czy wejdzie dopiero w drugiej połowie. Na pewno jednak będzie to duże wzmocnienie naszej ofensywy. Paweł jest naszym najlepszym snajperem - potrafi się znaleźć w polu karnym w każdym meczu i nie marnuje swoich sytuacji. Nie boisz się, że znowu wróci myślenie - "zagrajmy do Brozia, on na pewno coś trafi"? - Nie. Na przykład w meczu z Bełchatowem, w którym Paweł doznał kontuzji, on nie miał sytuacji. Mieli je inni: Rafał Boguski, Radek Sobolewski. Po prostu - kto jest na lepszej pozycji, ten dostaje piłkę.