Końcówkę rundy Wisła miała rozegrać z przytupem, tymczasem już po 20 sekundach mogła przegrywać. Krakowianie myślami byli jeszcze na rozgrzewce, gdy goście przeprowadzili szybką akcję, ale zabrakło im wykończenia. Taka pobudka najwyraźniej potrzebna była gospodarzom, bo szybko przenieśli się pod bramkę GKS-u. Przy pierwszej akcji Kacprowi Dudzie jeszcze zabrakło centymetrów, ale przy drugiej wszystko zagrało już perfekcyjnie, choć też trochę szczęśliwie. Szymon Sobaczak piłkę zagrał bowiem do Goku... plecami, a ten już wiedział, co z nią zrobić. Hiszpan nie zatrzymując się uderzył zza pola karnego i Dawid Kudła nie miał szans. Po stracie bramki Wisła nie poszła jednak za ciosem, a wręcz przeciwnie - groźnie zaczęli atakować rywale. GKS przeprowadził kilka niezłych akcji i nie pozwolił się nudzić bramkarzowi gospodarzy Alvaro Ratonowi. Krakowianie jednak również pamiętali, że tylko druga bramka będzie w stanie uspokoić spotkanie. - GKS próbuje atakować, ale Wisła też niebezpiecznie kontruje. Liczę, że w drugiej połowie będzie jeszcze ciekawiej - podkreślał Żurawski. Wisła - GKS. Wielkie emocje w drugiej połowie Po przerwie od mocnego uderzenia zaczęli gospodarze, ale pierwsze uderzenie głową Alana Urygi świetnie obronił Dawid Kudła, a dobitka poszybowała nad poprzeczką. Kilka minut później Uryga stał się bohaterem akcji, choć akurat wtedy tego nie chciał. Kapitan Wisły w prostej sytuacji fatalnie kopnął bowiem w piłkę, trafiła ona do Sebastiana Bergiera, który w sytuacji sam na sam pokonał Ratona i był remis. Za moment sytuacja Wisły stała się już bardzo trudna. W 63. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Mateusz Mak, wyprzedził Bartosza Jarocha i goście wyszli na prowadzenie. 10 minut później sytuacja krakowian mogła być już beznadziejna, ale piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Bergiera wybił Uryga. Wisła grała bardzo słabo i przewagę mieli rywale, ale w 97. minucie znów zaatakowali krakowianie. Jaroch dobrze zauważył Patryka Gogola, a ten precyzyjnym uderzeniem z linii pola karnego zdobył gola na 2:2. Wygraną Wiśle dał Angel Baena, który w 100. minucie skierował piłkę głową do siatki po świetnym dośrodkowaniu Sobczaka. Spotkanie zostało przedłużone aż o 11 minut z powodu pirotechniki odpalonej na trybunie zajmowanej przez kibiców Wisły. PJ