- Będziemy chcieli grać bardzo agresywnie, pressingiem, wchodzić w pojedynki i pokazać jakość w ofensywie. Taki jest nasz cel - zapowiadał Mariusz Jop, trener Wisły. Fakt, że gospodarze wypełniali te założenia nie był zaskoczeniem w porównaniu z postawą GKS-u Tychy. Goście nie zamierzali odpuszczać nawet na metr, atakowali wiślaków na całym boisku i często dawali im się we znaki. Co więcej, to właśnie piłkarze Artura Skowronka w pierwszej połowie byli groźniejsi. Do przerwy tyszanie oddali pięć strzałów, z czego trzy były celne. Znacznie gorzej wyglądały statystyki wiślaków, bo zamykały się w... zerze. Wiślacy mieli nacierać i próbować jak najszybciej zdobyć bramkę, tymczasem ani razu nie zagrozili rywalom. Wisła próbowała grać kombinacyjnie, ale z czasem decydowała się na coraz prostsze środki. Dośrodkowania głównie padały jednak łupem gości i w przerwie przy Reymonta mogli być mocno zaniepokojeni. Atmosfera na ławce rezerwowych zrobiła się jeszcze bardziej nerwowa już na początku drugiej części, gdy Julius Ertlthaler bez problemu zwiódł trzech wiślaków, uderzył na bramkę, ale po raz kolejny gospodarzy uratował 19-letni bramkarz Patryk Letkiewicz. Wisła pierwszy strzał na bramkę GKS-u oddała w 52. minucie. Gospodarze szybko rozegrali piłkę, ta trafiła na 17. metr do Oliviera Sukiennickiego, ale tym razem interwencją błysnął Marcel Lubik. Trzy minuty później jeszcze bliżej zdobycia gola był Łukasz Zwoliński, ale jego uderzenie wolejem końcami palców odbił bramkarz gości. Minutę później Lubik znów był lepszy od napastnika Wisły, ale krakowianie przynajmniej zaserwowali pięć minut, w których byli znacznie groźniejsi niż przez cała pierwszą połowę. Trenerzy próbowali zmieniać zawodników i ustawienie, ale żaden z zespołów nie był w stanie uzyskać przewagi. Szczególnie było to frustrujące dla wiślaków, którzy mieli gonić czołówkę, więc remis był dla nich stratą dwóch punktów. Wisła Kraków remisuje z GKS-em Tychy Krakowianie w końcówce postanowili więc mocniej nacisnąć, ale byli nieskuteczni i to rywale po spotkaniu byli bardziej zadowoleni, bo dzięki remisowi opuścili strefę spadkową. Co więcej, na koniec przy Reymonta zrobiło się jeszcze nerwowo, bo to tyszanie mieli dobrą okazję do zdobycia gola. Po 15 kolejkach GKS Tychy zajmuje 15. miejsce, a Wisła jest 11., ale ma jeszcze dwa zaległe spotkania. PJ