Za Wisłą bardzo burzliwy rok. W poprzednim sezonie drużyna z hukiem spadła z Ekstraklasy i przy Reymonta zaczęło przygotowania do gry w I lidze. Przebudować trzeba było nie tylko drużynę, ale także finanse i sposób funkcjonowania klubu. Sytuacja nie była łatwa i nawet Królewski przyznał, że musiał z własnej kieszeni dołożyć milion złotych, by klub mógł funkcjonować. Doroczną weryfikacją klubów jest jednak coroczne przyznawanie licencji na grę w Ekstraklasie i tym razem krakowianie ją otrzymali, co nie zawsze było normą. "Licencja uwzględnia nadzór finansowy - ze względu na konieczność monitorowania realizacji złożonej przez Klub prognozy finansowej, a także nadzór infrastrukturalny wynikający z trwającej przebudowy stadionu" - informuje Wisła. Wisła Kraków. Królewski: Udało się to pozytywnie udźwignąć Zaraz po decyzji komisji, głos w sprawie zabrał Jarosław Królewski, który mógł odetchnąć z ulgą. "Nie ma co ukrywać, że po spadku i pierwszej rundzie, otrzymanie jej [licencji] przy daniu sobie szansy na awans, było dla nas niezmiernie trudnym wyzwaniem, które dzięki zaangażowaniu całego zespołu w biurach i wielu nieprzespanych nocach, litrach kofeiny udało się pozytywnie udźwignąć. Przed nami emocje sportowe. Oby pozytywne. Dziękuje wszystkim za zaangażowanie w proces - bez Was nie byłoby to możliwe" - napisał Królewski na Twitterze. W tej sytuacji klub w całości może skoncentrować się na walce o awans do Ekstraklasy. Na razie krakowianie zajmują trzecie miejsce w tabeli i ich szanse na bezpośredni awans określane są na niespełna 23 proc. Promocję do Ekstraklasy uzyskają dwa najlepsze sezony, ale trzecie miejsce zarezerwowane jest dla drużyny, która wygra play-off między zespołami z miejsc 3. - 6. PJ