Gdyby ktoś nie znał wyniku, a oglądnąłby ten mecz bez akcji bramkowych, uznałby pewnie, że to Litex był lepszy. W piłce nożnej nie liczy się jednak to, kto częściej i szybciej atakuje, kto gra ładniej, tylko to, kto jest bardziej konsekwentny pod własną i przeciwnika bramką. W tym meczu zespołem tym była Wisła Kraków! Bez "Małego" i Pareiki też można! Odmieniona niemal w 30 procentach - z konieczności i z wyboru Roberta Maaskanta - Wisła nie pękała. Wydawało się, że największą bolączką szefa sztabu szkoleniowego mistrzów Polski będzie nieobecność kontuzjowanego Patryka Małeckiego, tymczasem okazało się, że urazu nie wyleczył Siergiej Pareiko. Najlepszy bramkarz, jaki pojawił się przy Reymonta od czasów świetności Emiliana Dolhy siedział w Łoweczu na trybunach (do bramki wszedł Milan Jovanić), za to na ławce rezerwowych został Dragan Paljić, gdyż na lewą obronę Maaskant wystawił Juniora Diaza. Od Lameya mogą się uczyć napastnicy Odmieniona "Biała Gwiazda" zaczęła ospale, pozwoliła się zepchnąć do obrony agresywnym i szybszym Bułgarom. Już w 10. min o mały włos krakowianie nie stracili gola, gdy z rzutu wolnego przymierzył Georgi Miłanow. Jovanić byłby bez szans, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Litex częściej atakował i zdawało się, że jest groźniejszy, ale to Wisła jako pierwsza strzeliła gola! Po rzucie rożnym piłka trafiła pod nogi Radosława Sobolewskiego, ten prostopadle podał do Michaela Lameya, który z dosyć trudnej, wznoszącej się piłki ładnym uderzeniem zewnętrzną częścią buta przelobował Viniciusa. Była to o tyle dziwna bramka, że przez moment nikt się z niej nie cieszył. Nawet Lamey nie był pewien, czy nie spalił akcji, ale idealnie wyczuł moment podania. Dopiero po spojrzeniu w kierunku liniowego wiślacy zaczęli się radować. Miłanow był miły dla wiślaków Litex nie chciał długo czekać na zdobycie wyrównującego trafienia. Groźnie zrobiło się po wejściu Zanewa, który uciekł Lameyowi i dośrodkował przed bramkę. Trochę za głęboko, lecz interweniujący Jovanić o mały włos nie nabił piłki do siatki o Swetosława Todorowa. W krótkim czasie dwie dobre okazje miał Miłanow. Najpierw po akcji Cwetanowa posłał piłkę obok długiego rogu, a za moment Cwetanow rzucił mu miękką, prostopadłą piłkę, ale i tym razem młokos stracił zimną krew - w czystej pozycji trafił głową w Jovanicia. Krakowianie mogli zdobyć drugiego gola, lecz Lamey po podaniu Meliksona główkował tuż obok bramki. Pewnie wszyscy w ekipie mistrzów Polski czekali już na gwizdek oznaczający koniec I połowy, gdy kryty "na radar" przez Kew Jaliensa i Osmana Chaveza Wellington strzałem z 12 m wyrównał. Jovanić był o tyle bez szans, że piłka odbiła się jeszcze od kolana "Sobola". W przerwie mogliśmy rozpamiętywać, czy w I połowie arbiter nie powinien podyktować rzutu karnego po tym, jak Bodorow zahaczył Ilieva. Z drugiej strony jednak, po przerwie Wilk kopnął w "szesnastce" w postawną nogę Todorowa i gdyby zabrzmiał gwizdek, wiślacy nie mogliby się czuć pokrzywdzonymi. Najwyraźniej Tommy Skjerven z Norwegii jest zwolennikiem twardego, agresywnego futbolu. Tylko jeden atak przez 25 minut W II połowie gospodarze długo przeważali. Przez pierwsze 25 minut gościom udało się przeprowadzić tylko jedną składną akcję i była to kontra, po której Ivica Iliev nie trafił w piłkę. Litex był szybszy, Wellington, Miłanow i Jelenković mijali naszych piłkarzy seryjnie. Bułgarzy nie potrafili zmienić wykorzystać przewagi i strzelić jednej choćby bramki. Zabrakło im takiej konsekwencji, jaką popisał się Maor Melikson, który po prostopadłym podaniu Cezarego Wilka - uciekając Nikołowowi - wyszedł na pozycję sam na sam, poczekał, aż Vinicius się położy i kopnął do pustej bramki! Stało się jasnym, że mistrzowie Polski przybliżają się do ostatecznej, IV rundy eliminacji wymarzonej Ligi Mistrzów. Dwa gole strzelone na wyjeździe, to już spora zaliczka. Podopieczni Ljubosława Penewa próbowali się ratować. Na boisku pojawili się pozyskani ostatnio Urugwajczyk Roberto Flores i za całe 30 tys. euro Brazylijczyk Codo. Ten drugi nie dorastał jednak klasą swemu rodakowi Wellingtonowi. Wprawdzie w 82. min zagłówkował do siatki, ale sędzia słusznie uznał, że przy okazji sfaulował Jaliensa, który wygrał walkę o pozycję. Najgroźniej było chwilę wcześniej, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w poprzeczkę główkował Nikołaj Bodurow. III runda eliminacji Ligi Mistrzów: Litex Łowecz - Wisła Kraków 1-2 (1-1) Bramki: 0-1 Lamey (18. z podania Sobolewskiego), 1-1 Wellington (45.+1), Melikson (77. z podania Wilka). Litex: Vinicius Barrivieira - Dzemal Berberovic, Nikołaj Bodurow, Płamen Nikołow, Petyr Zanew - Tom, Nebojsa Jelenkovic, Georgi Miłanow (86. Mexime Josse), Christo Janew - Momcził Cwetanow (73. Robert Florew), Swetosław Todorow (65. Celio Codo). Wisła: Milan Jovanić - Michael Lamey, Kew Jaliens, Osman Chavez, Junior Diaz - Maor Melikson, Radosław Sobolewski, Cezary Wilk, Gervasio Nunez (77. Łukasz Garguła), Ivica Iliev (67. Andraz Kirm) - Cwetan Genkow (87. Marko Jovanovic). Żółte kartki: Litex - Dzemal Berberovic, Georgi Miłanow; Wisła - Osman Chavez, Ivica Iliev, Cwetan Genkow. Sędzia: Tommy Skjerven (Norwegia). Widzów: ok. 7000. Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Litex - Wisła