To miał być kluczowy mecz sezonu w kontekście rywalizacji o mistrzostwo Polski. Sytuacja w tabeli jest jednak taka, że Wisła już nie liczy się w walce o najwyższe trofeum, co więcej - dla krakowian byłoby nawet najkorzystniej, aby to ekipa Macieja Skorża zakończyła sezon na pierwszym miejscu w tabeli, gdyż wówczas sam awans do finału Pucharu Polski "Białej Gwiazdy" dałby jej prawo gry w eliminacjach Ligi Europejskiej. Otwarcie nikt przy Reymonta nie stawia tej sprawy w taki sposób. Trener Michał Probierz zapowiada rehabilitację zespołu za blamaż w Chorzowie. W Wiśle cały czas trwają wiosenne porządki w klubie. Ogłoszono nazwisko nowego, choć tymczasowego prezesa, którym został Ryszard Pilch. Z kolei Probierz usunął ze swojego sztabu Andrzeja Bahra, który za przygotowanie motoryczne pierwszego zespołu odpowiadał od ponad sześciu lat. - Od dzisiaj Andrzej Bahr nie będzie z nami pracował. Dziękuję mu bardzo za współpracę przez ten miesiąc. We wszystkich klubach, w których byłem, współpracowałem ze Zbyszkiem Jastrzębskim i tak będzie tym razem - ogłosił Probierz. Zbigniew Jastrzębski urodził się 8 marca 1961 roku w Malborku. Z wykształcenia jest fizjologiem. Jastrzębski pełnił funkcję trenera przygotowania fizycznego m.in. w piłkarskiej reprezentacji Polski za kadencji Pawła Janasa oraz Stefana Majewskiego. Na razie nie wiadomo, czy Bahr zostanie w Wiśle. - To pytanie do prezesa, nie do mnie - odparł Probierz, a rzecznik klubu Adrian Ochalik obiecał, że w piątek zostanie wydany komunikat w tej sprawie. Probierz zabrał się także za dementowanie wiadomości prasowych odnośnie sytuacji w klubie Siergieja Pareiki, któremu w czerwcu kończy się kontrakt z Wisłą. - Nie jest prawdą, że rezygnujemy z Siergieja. Od kilku dni wie, że chcemy z nim przedłużyć umowę. Wspólnie z Jackiem Bednarzem ustaliliśmy, że będziemy z nim rozmawiać o przedłużeniu kontraktu - wyjaśnił Probierz. Jak widać, w Wiśle jest teraz mnóstwo innych problemów, mecz z Legią schodzi trochę na dalszy plan. Probierz jeszcze mocno przeżywał spotkanie z Ruchem, w którym jego podopieczni zaprezentowali się katastrofalnie. Miał żal do komentatorów, że nie zwrócili uwagi, że o wyniku spotkania w dużej mierze przesądził niesłusznie podyktowany rzut karny dla rywala. - Nikt nie mówi, że dostaliśmy siedem kartek, a Ruch ani jednej. Podobnie jak w meczu z Bełchatowem byliśmy krzywdzeni przez arbitra - zauważył Probierz. Powściągliwość w krytykowaniu sędziowskich decyzji niekorzystnych dla Wisły bierze się jednak stąd, że mistrzowie Polski w tym sezonie zdobywali punkty po błędach arbitrów. Wystarczy przypomnieć mecz z Jagiellonią w Krakowie czy ŁKS-em, gdy prowadzonej wówczas przez Probierza łódzkiej drużynie nie uznano prawidłowej bramki na 2-2. Wisła musi szukać innych przyczyn niepowodzeń. Zresztą Probierz przyznał, że tak jak w Chorzowie, jego drużyna grać nie może. - Taktyka na zasadzie kick and rush (kopnij i biegnij) nie może mieć w Wiśle miejsca, przynajmniej dopóki ja będę jej trenerem - zapowiedział. - Zawodnicy wiedzą, że przykro było patrzeć momentami na to, jak nie potrafiliśmy rozegrać piłki. Trzeba po prostu pracować nad tym. Martwi mnie fakt, iż nie mamy czasu, nie mamy jednostki treningowej, gdzie moglibyśmy intensywnie zająć się tym. Zrobimy wszystko, aby od jutra ta gra wyglądała lepiej - zapewnił. Trener Wisły dość dużo mówił o sprawach, które można określić mianem ideologicznych. - Rzadko staram się pewne rzeczy podkreślać. Muszę jednak powiedzieć, że jeśli ktoś grając w Wiśle Kraków nie jest zmotywowany do gry w tym klubie, to nie powinien w nim występować. Zdarza się, że zespół przegrywa, bo piłka nożna jest takim sportem, że nie ma zespołu, który nie odnosi porażki. Jest jednak jedna ważna rzecz. Ten, kto ubiera tę koszulkę, musi pokazać walkę na boisku od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli kogoś na mecz z Legią trzeba motywować, to niech sobie da spokój z piłką - wyznał. Nawiązał też do słów, które kiedyś wypowiedział do kolegów z drużyny legendarny kapitan "Białej Gwiazdy", Henryk Reyman w przerwie derbów z Cracovią. - Jest takie bardzo dobre motto Reymana, które wisi u nas w szatni, że aby podać komuś rękę, trzeba być tego godnym - zaapelował Probierz. Przed spotkaniem z Legią Probierzowi nie brakuje problemów kadrowych, zwłaszcza jeśli chodzi obsadzenie pozycji w defensywie. Z powodu dyskwalifikacji za kartki nie zagrają Junior Diaz i Gordan Bunoza, a kontuzjowani są Holendrzy - Kew Jaliens i Michael Lamey. Wydaje się, że miejsce na środku obrony zajmie Michał Czekaj. - Michał długo czekał na swoją szansę, trenuje solidnie i myślę, że zasługuje na nią. W Młodej Ekstraklasie rozegrał dobry mecz, także zobaczymy, jak pokaże się na boisku. Jeśli chodzi o lewą obronę, to mamy dwie lub trzy opcje i nad nimi się zastanowimy - zapowiedział Probierz. O piątkowym rywalu nie mówił zbyt wiele: - Są elementy, które w wykonaniu Legii są bardzo groźne, ale są również takie, z którymi ten zespół miał problemy i mam nadzieję, że uda nam się to wykorzystać. Musimy umieć sprzedać się na boisku i pokazać się z dobrej strony. Chciałbym, aby Wisła z Legią stworzyły piękne widowisko i abyśmy wygrali. Czasem w piłce tak bywa, że z dużej chmury mały deszcz. Wierzę w to, że kibice wypełnią stadion i dużo osób zasiądzie przed telewizorem - podsumował.