Ta historia znajduje swój początek na festynie w Wiśniczu Małym. Był sierpień 2023 roku. W eter poszła informacja, że Kewina Komara - bramkarza Puszczy Niepołomice - napadła banda pseudokibiców Wisły Kraków, którzy później czekali pod jego domem z maczetami. Na policję trafiło stosowne zawiadomienie. Do sensacyjnych faktów szybko dotarli jednak dziennikarze RMF FM. Wedle ich ustaleń golkiper wdał się w bójkę z byłym partnerem swojej obecnej dziewczyny. Obaj mężczyźni trafili na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Kiedy bijących się mężczyzn próbował rozdzielić jeden z postronnych obserwatorów, otrzymał od Komara cios, w wyniku którego doznał złamania szczęki. Trener Wisły Kraków nie miał litości. Kolejne zwolnienie Sąd łaskawy dla Kewina Komara. Co zrobią Wisła Kraków i Jarosław Królewski? Komar usłyszał zarzut spowodowania lekkiego lub średniego uszczerbku na zdrowiu. Na początku tego miesiąca Sąd Rejonowy w Bochni wydał werdykt w tej sprawie. Uznał krewkiego futbolistę winnym, ale odstąpił od wymierzenia kary i zarządził warunkowe umorzenie postępowania na rok. To jednak nie koniec kłopotów 21-letniego bramkarza. Jak informuje "Gazeta Krakowska", zawodnik może się teraz spodziewać pozwu o odszkodowanie ze strony Wisły. Fałszywymi zeznaniami naraził bowiem na szwank dobre imię klubu. "Nie można wykluczyć, że do sądu cywilnego trafią nawet dwa pozwy przeciw Komarowi. Bo prócz samej Wisły złożenie osobno swojego rozważa bardzo mocno prezes Jarosław Królewski, który wychodzi z założenia, że cała sprawa miała wpływ nie tylko na wizerunek samej Wisły, ale też jego samego i prowadzonych przez niego innych biznesów" - czytamy w "GK". W bieżącym sezonie Komar rozegrał dziewięć spotkań w PKO Ekstraklasie. Wszystkie w pełnym wymiarze czasowym. Skapitulował łącznie 11 razy, dwukrotnie zachował czyste konto bramkowe.