Mecz Wisły Kraków przerwany. Cios w Jarosława Królewskiego. "Bijemy na alarm"
Spotkanie Wisła Kraków - Odra Opole (5:0) zostało przerwane na kilka minut, ponieważ w drugiej połowie kibice urządzili sobie pokaz pirotechniki. Wcześniej trybuny dały jednak jasno do zrozumienia, co myślą o zwolnieniu trenera Kazimierza Moskala.
Do rewolucji w Wiśle doszło w poniedziałek. Z pracą pożegnał się nie tylko Moskal, ale także jego asystent, kierowniki drużyny, fizjoterapeuta i dyrektor akademii. Królewski na różne sposoby próbował bronić swojej decyzji, ale nie zmieniało to faktu, że obiecał dać Moskalowi czas, a zwolnił go po niewiele ponad trzech miesiącach.
Kibicom niespecjalnie spodobała się decyzja Królewskiego, bo od początku spotkania w ogóle nie dopingowali. Zamiast tego wywiesili transparent: "Królewski, czy takiej Wisły chcesz?". Później kibice uzupełnili swoje przesłanie wywieszając płachty: "Bo my chcemy takiej. Bijemy na alarm".
Dopiero w 19. minucie trybuny zaczęły dopingować, a chwilę później po stadionie poniosło się głośne: "Kazimierz Moskal". Dopełnieniem oprawy było odpalenie w drugiej połowie pirotechniki. Zadymienie było tak duże, że sędzia przerwał spotkanie na dobrych kilka minut i łącznie do drugiej połowie doliczył 10 minut.
Także piłkarze zamanifestowali swoje zdanie. Bramkę na 3:0 zdobył Angel Rodado i zaraz po tym trafieniu pobiegł cieszyć się z kierownikiem Jarosławem Krzoską, który w poniedziałek również otrzymał wypowiedzenie i po raz ostatni siedział na ławce Wisły.
Ogólnie spotkanie zakończono jednak w dobrych humorach. Co prawda do przerwy było 0:0, ale po przerwie krakowianie dali koncert i wbili rywalom pięć bramek. Bohaterem spotkania został Łukasz Zwoliński, który strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty.
Dzięki wygranej Wisła wyprzedziła Odrę, wskoczyła na 13. miejsce, a ma do rozegrania trzy zaległe mecze. Opolanie są na 15. pozycji.
PJ