Sędzia zaspał przy bramce na 1-0 dla Cracovii. Deniss Rakels zdobył był na spalonym, ale arbiter tego nie zauważył. - Poszła piłka do Mateusza Cetnarskiego, więc do niego szybko doskoczyłem. On jednak idealnie zagrał z pierwszej piłki... Za dwa dni nikt jednak nie będzie pamiętał, że sędzia popełnił błąd - przyznaje Sadlok. Wisła już po 23 minutach była w bardzo trudnej sytuacji, bo Cracovia prowadziła po golach Rakelsa i Deleu. - Jak się na początku dostaje dwa gongi, to nie jest łatwo się podnieść. Szkoda, bo mogliśmy tych goli uniknąć - uważa Sadlok. Wisła jeszcze przed przerwą zdobyła bramkę, ale na więcej nie było jej stać. Po przerwie gospodarze jakby nie mieli sił, by zaatakować. - Pierwsza część zdecydowanie nas przygniotła. Musieliśmy mocno grać pressingiem, a to trochę sił kosztuje - podkreśla Sadlok. Obrońca Wisły został również zapytany, czy Wisła z Cracovią spotkają się jeszcze w "grupie silniejszej". - Nie wiem, zobaczymy... Mam nadzieję, że tak... - odpowiedział. Z Krakowa Piotr Jawor, Łukasz Szpyrka