W środę Paweł Brożek ogłosił, że definitywnie kończy karierę. Z powodu kontuzji w tym roku praktycznie nie pojawiał się na boisku. Niewykluczone, że w ostatnim meczu z Arką Gdynia zagra przynajmniej kilka minut, aby pożegnać się z kibicami. - Przeżyłem z Pawłem wiele wspólnych chwil. Odkąd pamiętam, to on jest w Wiśle od zawsze. Paweł przeszedł tę drogę, którą i ja przechodziłem. Był w najlepszych latach Wisły. Tak sobie myślę, że to prawdziwe pożegnanie było chyba w ubiegłym roku, kiedy wszedł na boisko i zdobył gola. To było coś fantastycznego, zresztą miałem okazję być na tym meczu. Takie godne pożegnanie z pewnością się mu należało - mówi nam Marcin Baszczyński. - A potem chciał jeszcze pomóc drużynie, która była w bardzo trudnej sytuacji i to zrobił. Jego gole znowu pomogły Wiśle. Fajnie by było, gdyby udało się Pawłowi zdobyć bramkę jeszcze raz podczas pożegnalnego spotkania. Niestety, tak jak w moim przypadku kontuzja pokrzyżowała mu trochę plany na koniec kariery - dodaje Marcin Baszczyński. Były reprezentant Polski spędził razem z Pawłem Brożkiem kilka sezonów pod Wawelem w latach największych sukcesów klubu za rządów Bogusława Cupiała. - Pamiętam gole Pawła Brożka, pamiętam doskonale jego grę dla zespołu z Reymonta. Bardzo dobrze czułem się z nim razem na boisku. Lubił długie piłki, które mu zagrywałem. Zapamiętam szczególnie mecz z Barceloną w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, gdy dawał radę z Puyolem. Także wspólne chwile w reprezentacji. Z Pawłem mam wiele wspomnień, również pozaboiskowych. Chciałbym umówić się z nim na piwo i chciałbym to wszystko przegadać jeszcze raz. Tak pewnie zrobimy nawet nie jeden raz. Uważam, że on przy piłce będzie i powinien zostać. - Myślę, że Paweł będzie związany z Wisłą Kraków. To nie jest pożegnanie z klubem. To może być pożegnanie z boiskiem, ale nie z Wisłą - przekonuje Baszczyński.