INTERIA.PL: W meczu z Węgrami stało się to, o czym marzyłeś - wróciłeś do gry reprezentacji Polski. Marek Zieńczuk, piłkarz Wisły Kraków i reprezentacji Polski: - Wróciłem do kadry, ale jestem zawiedziony tym wynikiem. Mogło być na pewno lepiej. Miałeś jedną okazję do strzelenia gola - mierzyłeś w długi róg, ale zabrakło precyzji. - Piłkę wtedy podał mi Paweł Brożek. Tak samo Paweł miał okazję po moim dośrodkowaniu i troszkę zdecydowania mu zabrkało, bo mogliśmy prowadzić. Gdybyśmy wygrywali 1:0, to inaczej by się ten mecz potoczył. Liczyłeś na wejście w podstawowym składzie? - Spodziewałem się, że dostanę szansę dopiero po przerwie. Trener miał skrzydłowych - Konrada Gołosia i Kamila Kosowskiego, którzy ćwiczyli od początku zgrupowania i to na nich chciał postawić w pierwszej kolejności. Przed Tobą derby. Czy wobec widma starcia z Cracovią łatwo Ci się było skoncenrtować na spotkaniu towarzyskim z Węgrami? - Jakoś się udało to zrobić. Co do derbów, to na zgrupowaniu reprezentacji dochodziły do nas sygnały, że ten mecz może być odwołany. W końcu jednak postanowiono go rozegrać. Damy z siebie sto procent i zrobimy wszystko, żeby wygrać na stadionie "Pasów". Stosunkowo późno dojechałeś na zgrupowanie reprezentacji, więc mogłeś uczestniczyć w przygotowaniach Wisły o kryptonimie "derby", bo trzeba przyznać, że trener Maciej Skorża zrobił wszystko, żeby przyszykować was optymalnie na mecz z Cracovią. - Na pewno trener Skorża nie wymyślił nic odkrywczego. Nie da się za wiele zmienić podczas trzydniowego zgrupowania, jakie zespół miał w Wiśle. Plan taktyczny będzie z pewnością podobny, jak na inne spotkania. Do derbów zostało nam mało czasu. Trzeba zregenerować siły i się dobrze przygotować. Wiadomo, jak nasi kibice traktują spotkania z Cracovią. Trener Skorża zapowiedział, że zabiera was do Wisły, żeby jeszcze mocniej skonsolidować zespół. Czy to faktycznie było konieczne? Nie stanowiliście do tej pory zgranej paczki? - Jesteśmy na dobrej drodzie, żeby stać się świetnie zgraną drużyną również poza boiskiem. A trener Skorża wyznaje tezę, że zawsze jest co poprawiać. Z drugiej strony, atmosfera poprawia się w miarę wygrywania spotkań. Każde zwycięstwo buduje atmosferę. Ty w swojej formie już chyba nie musisz nic majstrować, bo co tylko kopniesz na bramkę, to pada gol! - Tym bardziej szkoda, że w meczu z Węgrami chociaż jednej bramki nie strzeliłem. Może w derbach się uda... Interes drużyny jest najważniejszy! Każdy inny wynik, niż nasze zwycięstwo będzie dla nas porażką. Analizowałeś, dlaczego akurat teraz się odblokowałeś w strzelaniu goli? Na wiosnę marnowałeś masę okazji! - Mógłbym powiedzieć, że stało się to dzięki obrońcy Widzewa, który podał mi piłkę i znalazłem się w sytuacji sam na sam, dzięki czemu strzeliłem pierwszą bramkę. Po tym golu poszło z górki. Nabrałem pewności siebie. I tak po jednym golu poszła cała seria. Pomaga Ci chyba też onecność Kamila Kosowskiego na boisku, bo on dogrywa Ci dobre piłki. - "Kosa" nie tylko dokładnie podaje, ale też rozgrywa nasze akcje. To ważna postać naszego zespołu. Obecnego szkoleniowca "Pasów" Stefana Majewskiego znasz dobrze z Amiki Wronki. Jak myślisz, co może wymyślić, żeby was powstrzymać? - Trener Majewski z pewnością będzie chciał zablokować nasze skrzydła, zneutralizować je. Na pewno Cracovia nie zagra otwarcier, choć przecież jest gospodarzem tych derbów. Będą się czaić na kontry. Szkoda tylko, że na ten mecz przyjdzie tylko trzy tysiące ludzi. Tak postanowiły władze Cracovii. Wiśle nic do tego, tylko się podporządkowac. Na pewno następne derby na naszym stadionie będą miały lepszą scenerię. Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL