Wisła Kraków na swej stronie internetowej oświadczyła, że to Legia najpierw dała, a później odebrała wiślakom owe 500 biletów. O sprawie pisaliśmy tu! Z kolei strona Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków i serwisy poświęcone Legii (głównie legia.net i legionisci.com) twierdzą, że to prezes Jacek Bednarz w imieniu Wisły prosił prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego o to, by nie wpuszczał kibiców z Krakowa. Na dodatek prezes i współwłaściciel Legii Bogusław Leśnodorski napisał na Twitterze: "Wisła nie rekomendowała wpuszczenia swoich kibiców, a My staramy się nie mieszać w nie swoje sprawy;) tyle na temat" Gdzie leży prawda? Zapytaliśmy o to prezesa Bednarza. - Zamówiliśmy bilety zgodnie z przepisami, bo nie spodziewaliśmy się, że będzie ich potrzebnych więcej niż owe 500. W razie zwiększonego popytu zawsze można je dodrukować. Natomiast my część kart naszych kibiców zablokowaliśmy. Oczywiście, wszyscy ci ludzie mogli te karty kibica już dawno odblokować - powiedział szef Wisły. Po wypełnieniu oświadczenia potępiającego atak racami na stadion - dopytaliśmy? - Nawet to nie było warunkiem sine qua non. Jak ktoś nie chce podpisać zobowiązania, że będzie respektował regulamin i przepisy ustawy, to ja go do tego nie będę zmuszał, bo on i tak to musi zrobić, bo ustawa taki obowiązek na niego nakłada. Jak ktoś kupi bilet i przyjdzie na mecz, to i tak musi się stosować do regulaminu - przypomina Bednarz. - Oczekiwaliśmy raczej, że ktoś przyjdzie i napisze: "ja nie odpalałem tych rac na meczu z Ruchem i nie celowałem nimi w stadion". Albo przyjdzie i napisze: "Jestem winny, byłem głupi, przepraszam was bardzo, więcej tego nie zrobię, a chcę nadal oglądać mecze, bo jestem kibicem". Gdybyśmy otrzymali oświadczenia tej treści, to decyzji w ich sprawie nie podejmowałbym ja - bo mógłbym być posądzony o brak obiektywizmu, tylko dwójka naszych pracowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo - zapewnia prezes Wisły. - Takie oświadczenia można było zrobić, część kibiców - z ważnych dla siebie względów - tego nie zrobiła, dlatego te karty nadal są zablokowane do końca sezonu, bo taką podjęliśmy decyzję i tu był problem - podkreśla. - Dlatego poinformowałem Legię, że część biletów będą chciały nabyć osoby, które mają zablokowane karty kibica. Artykuł 15 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych pozwala mi blokować wejścia ludziom na mecze, które organizuje Wisła, natomiast na te w Warszawie już nie. Tam decyduje Legia - przypomina prezes Bednarz. - W rozmowie z jej prezesem zasygnalizowałem, że zainteresowanie biletami jest średnie - na poziomie 100-150 sztuk - powiedział prezes Bednarz. - Bałem się, że regularna bandytka pojedzie do stolicy zrobić chryję po to, żeby zaszkodzić, więc postanowiliśmy, że stworzymy własny regulamin wyjazdowy i na jego podstawie - gdyby była taka potrzeba - niektórym osobom odmówilibyśmy sprzedaży biletu na wyjazd. Sęk w tym, że jak my im sprzedajemy bilety, to bierzemy pełną odpowiedzialność za nich. Czyli to klub dystrybuowałby bilety na mecze wyjazdowe - zagadnęliśmy? - I tak to musimy robić, zawsze tak jest. Przed konfliktem SKWK się tym zajmowało - pytamy? - Tak, oni to robili. Teraz oni się od nas odżegnują i bardzo dobrze, byle wytrwali z tym postanowieniem do końca swoich dni. Do końca sezonu my będziemy rozprowadzali bilety na wyjazdy, dopasujemy ich liczbę do potrzeb, żeby było dobrze. Tak naprawdę jeszcze dzisiaj prosiłem prezesa Leśnodorskiego o to, żeby wpuścił te parę osób, ale jak już skalkulował , że to się nie opłaca, to ostatecznie powiedział: "Nie wpuszczamy kibiców z Krakowa, bo to rodzi za dużo kłopotów". *****Zablokowane karty zablokowanymi kartami, ale mimo wszystko szkoda, że Wisła nie będzie miała dopingu w tak prestiżowym meczu ze strony tych, którzy nic nie przeskrobali. Skoro dotychczas wszystkie duże wyjazdy wiślaków organizowało SKWK, trudno, by z dnia na dzień znalazła się organizacja, która skrzyknie nie angażujących się w konflikt z klubem fanów, zorganizuje dla nich transport itp. Doping na wyjazdach mają nawet tak małe kluby jak Podbeskidzie Bielsko-Biała. Piłkarze Wisły nań nie zasłużyli? Autor: Michał Białoński