Wisła, po porażce z Legią (0-1) balansuje jak na linie: traci tylko trzy punkty do lidera, ale tylko jedno "oczko" dzieli ją od wypadnięcia z czołowej "ósemki". Przy Bułgarskiej krakowianie muszą sobie radzić bez kontuzjowanych: Pawła Brożka, Frana Veleza, Patryka Małeckiego i Ivana Gonzaleza, który pauzuje za kartki. Kiko Ramirez nie ma wielkiego wyboru wśród środkowych obrońców, dlatego najpewniej Gonzaleza zastąpić grający dotychczas na prawej obronie Zoran Arsenić, a na prawą stronę za niego wskoczy Tomasz Cywka. - Taki jest zamysł przed tym meczem, by drużyna była pewna siebie mimo ostatniej porażki. Z Legią stwarzaliśmy okazje, ale brakło szczęścia. Lech ma mocną kadrę i może być trudno go pokonać - zaznacza trener wiślaków. O "Kolejorzu" ma wysokie mniemanie. - To drużyna, która jest stworzona do rywalizacji na wysokim poziomie, także w europejskich pucharach. Może się pochwalić szeroką kadrą. Mamy świadomość tego, że to dla nas mecz o włączenie się do rywalizacji i miejsce w czołówce tabeli. Jednocześnie to ostatnie spotkanie z zespołami się w niej znajdującymi - podkreśla hiszpański szkoleniowiec. Hiszpański pomocnik Wisły Victor Perez już w meczu z Legią był bliski zdobycia bramki, ale trafił w stojącego przed nią Arsenicia. Zapewnia jednak, że gole i asysty to nie wszystko. - Jestem przygotowany, jeśli będę miał okazję dam wszystko co najlepsze drużynie Takie mecze lubimy rozgrywać. Przeciw wielkim drużynom, przed dużą publiką. Mecze to nie tylko asysty i gole, ale praca na całej długości i szerokości boiska. Staram się ją wykonywać, rozgrywać w środku pola - analizuje Perez, który w ciągu trzech sezonów rozegrał 44 mecze w hiszpańskiej ekstraklasie i porównuje atmosferę panującą na tamtejszych stadionach do tej na naszych. - Atmosfera na wielkich meczach w Hiszpanii jest nieco inna niż w Polsce. Ta w Polsce podoba mi się, właśnie tego szukałem. Chciałem poczuć futbol nie tylko w ujęciu ładnej gry na boisku, ale też jego otoczkę, być na dużych stadionach pełnych kibiców i głośnego dopingu - tłumaczy Victor. Kiko Ramirez, zapytany o uzależnienie zespołu od Carlitosa i to, co nastąpi w razie jego utraty, tylko szeroko rozłożył ręce, uśmiechnął się i po chwili odpowiedział: - Mamy wielkie szczęście, że Carlitos jest u nas. Strzela i wypracowuje bramki. To nic złego, że drużyna się od niego uzależniła. Podobnie ma Górnik Zabrze, dla którego większość bramek strzela Igor Angulo. A czy szybko nie stracę Carlitosa? Życzę mu jak najlepiej i nie chcę sobie nawet wyobrażać jak będziemy wyglądać bez niego - powiedział Kiko Ramirez. Z Myślenic Michał Białoński