Zaczęło się od porażki Wisły w Radomiu 2-4, która przesądziła spadek drużyny Jerzego Brzęczka. Po meczu, w internecie, kibice zaczęli planować "przywitanie" piłkarzy wracających z wyjazdu. Godzina zbiórki - 22:30 na R22. W szczytowym momencie przed stadionem było ponad tysiąc osób. Trwały poszukiwania autokaru. Był spory chaos informacyjny i nie było wiadomo, z której strony podjadą piłkarze. Kibice krążyli wokół obiektu "Białej Gwiazdy". Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! W końcu fani się doczekali i ok. 23:20, ulicą Reymonta przejechał autokar. Oddzielony kordonem policji wjechał przez bramę obok hali Wisły, na stadionowy parking VIP. Po krótkiej chwili oczekiwania, wyszli na parking przed trybuną C. Na czele szedł Kazimierz Kmiecik. Jedyny, obok Radosława Sobolewskiego, którego nazwisko skandowali kibice. Reszta drużyny musiała słuchać haseł w stylu "Pajace", "Co wy robicie, wy naszą Wisłę hańbicie". Poparcie miał jeszcze Jakub Błaszczykowski, co kibice wyrazili na transparencie, hasłem "Kuba, Kaziu, Sobol z nami kibicami, reszta won". Drużyna stanęła przed ogrodzeniem parkingu. Kilkadziesiąt osób przedostało się do nich i odbywały się rozmowy bardziej "prywatne", ale nie doszło do rękoczynów. Głos zabierał Jerzy Brzęczek. Po ok. 10 minutach z tłumu, za ogrodzenie poleciała petarda. W nikogo nie trafiła, ale piłkarze, co zrozumiałe, zawrócili. Kibice nadal czekali, licząc, że piłkarze będą po chwili opuszczać stadion. Długo do tego nie dochodziło, wyjechał tylko Kazimierz Kmiecik, który zrobił sobie zdjęcie z młodymi kibicami. W końcu fani zaczęli się rozchodzić. Po godzinie 0:20, gdy przed ogrodzeniem zostało zalewie kilka osób, piłkarze, po kolei opuszczali stadion i tak zakończyła się historia "spotkania" kibiców Wisły z piłkarzami, które wczoraj wzbudziło sporo emocji.