Konferencja Wisły bez podania planu i strategii Od menedżerów klasy Tomasza Jażdżyńskiego, Jarosława Królewskiego i człowieka, który poznał struktury wielu dużych, zachodnich klubów Jakuba Błaszczykowskiego oczekiwałem znacznie więcej. Tego, że po ośmiu tygodniach i niemal pewnej degradacji, która miesiąc temu stała się faktem, klub będzie miał gotowe: nową strategię na powrót do Ekstraklasy, nową umowę z miastem na korzystanie stadionu i ...poważnego dyrektora sportowego. Tymczasem prace nad restrukturyzacją dopiero trwają, Jarosław Królewski opowiada o perspektywie marsjańskiej i sięgnięciu po pomoc biznesmena Stefana Życzkowskiego. W sprawie umowy z miastem odbyło się dopiero pierwsze spotkanie, choć prezydent miasta Jacek Majchrowski już miesiąc temu publicznie deklarował pomoc. Natomiast obowiązki dyrektora sportowego przejmie trener Jerzy Brzęczek, który na wiosnę wygrał jeden z trzynastu meczów. Przepraszam panowie, ale oczekiwałem lepszego zarządzania kryzysowego. Mieliście tyle czasu, że można było przygotować plan A: np. "trener Brzęczek zostanie do momentu, w którym..." i plan B: "Jeśli trenerowi Brzęczkowi się nie uda, to ...". Wiem, że trener Brzęczek jeszcze u schyłku ostatnich rozgrywek przedstawił listę nazwisk piłkarzy, których nie widzi w nowej drużynie. Spodziewałem się, że chociaż część tej listy zostanie ogłoszona: "W ostatnim sezonie zawiedli ci i ci, więc nie wiążemy z nimi przyszłości". To rzeczy normalne, już za czasów Henryka Kasperczaka i prezesa Bogdana Basałaja Wisła podawała dość długą listę nazwisk, które trafiły na listę transferową. Oczywiście, to normalne, że nie wszystkich udało się później sprzedać, zostali i grali, ale taki komunikat to sygnał dla rynku o tym, kto jest do wzięcia. Czytaj też: Kuba Błaszczykowski zabrał głos podczas konferencji Wisły Za mało konkretów Od prezesa Błaszczykowskiego usłyszeliśmy, że klub chce zostawić Jospeha Colleya, Luisa Fernandeza, a "co do reszty zawodników (Hugi, Savić, Fazlagić), dopóki nie zamkniemy współpracy, albo nie zdecydujemy o ich pozostaniu, to nie będziemy chcieli o tym mówić". Wiemy też, że na razie Wisła nie zamierza sprzedać Konrada Gruszkowskiego, Patryka Plewki i Mikołaja Biegańskiego również dlatego, że nie ma na nich ofert. Klub sprzedał za nierynkową kwotę (nieoficjalnie ok. pół miliona zł) Marka Poletanovicia, bo Serb nie chciał grać na zapleczu Ekstraklasy, a innych chętnych na niego oprócz Zagłębia Lubin nie było. Pamiętajmy jednak, że Wisła miała oręż w postaci dwuletniego kontraktu, więc to nie ona, tylko Marko stał pod ścianą. Czasem lepiej dłużej poprzeciągać linę, by pokazać, że Wisła nie oddaje liderów za frytki. Gdyby oddała całe środki pozyskane ze sprzedaży Poletanovicia trenerowi Brzęczkowi na transfery, ten mógłby odpowiedzieć wzorem Katarzyny Figury w "Kilerze": "Oszaleliście? Co ja sobie za to kupię? Waciki?". Pamiętajmy, że do końca okresu transferowego zostało dwa i pół miesiąca. To nie Wisła, tylko Poletanović i jego menedżer byli na musiku. Budżet Wisły z 36 mln zł może spaść do minimum 15 mln zł, ale może być też wyższy. Do tego stopnia, by drużyna prezentowała się solidnie. Opieranie przyszłości na kontuzjogennych piłkarzach, to droga w ślepy zaułek Prezes Dawid Błaszczykowski promyków nadziei szuka w powrocie do gry Kuby Błaszczykowskiego i Alana Urygi. Przyszedł Vullnet Basha, który regularnie w piłkę nie gra od prawie dwóch lat, a wiceprezes Maciej Bałaziński tłumaczy, że skoro zdrowy jak ryba Alan Uryga przy Reymonta zaczął łapać kontuzję za kontuzją, to może z Bashą będzie odwrotnie. Tym bardziej, że został dobrze przebadany. Kuba regularnie nie gra jeszcze dłużej, a Uryga przez kontuzje stracił cały sezon. Budowanie przyszłości na tych piłkarzach to więcej niż hazard. - W perspektywie 20 lat największe transfery "out", z Wisły Kraków wyszły właśnie w ostatnich trzech latach, ja wiem, że na koniec liczy się to, że spadliśmy, ale nie wszystko było złe - dowodził Jarosław Królewski. Pomylił się co najmniej o dekadę, bo dzięki sprzedaży Aschrafa El Mahdiouiego i Yawa Yeboaha Wisła zarobiła ok. 4 mln euro. Poprzednio tak duże wpływy zanotowała w 2011, gdy za 4 mln euro wytransferowała do PSV Eindhoven Marcelo. Kuba Błaszczykowski jest dotknięty. "Śmieją się ze mnie" Kuba Błaszczykowski jest dotknięty faktem, że gdy wychodził do kibiców po porażce z Wartą, część ludzi śmiała się z niego. Jakby zapomnieli, co zrobił i nadal robi dla Wisły od 2019 r. Sądzę, że Kuba źle to sobie tłumaczy. Wydaje mi się, że nikt tego nie zapomniał i nigdy nie zapomni. A akcję ratunkową Kuba ma zapewniony pomnik w sercach już teraz, a w przyszłości także przed stadionem. Ludzie po prostu oczekują nowego etapu - rozwoju klubu także sportowego, a nie jedynie finansowego.