Michał Białoński, Interia: Mówisz, że możesz pokonywać w życiu jeszcze większe tarapaty, ale trudno sobie wyobrazić takie. Chyba pożar w Wiśle, jaki ze wspólnikami zacząłeś gasić trzy lata temu, jest swego rodzaju sufitem. Dzisiaj osiągacie sukcesy na każdym polu, poza sportowym. Jesteśmy świadkami najbardziej intratnego okna transferowego dla klubu od 2010 r., gdy za 3,8 mln euro udało się sprzedać Marcelo do PSV Eindhoven. Jakub Błaszczykowski: - Biorąc pod uwagę fakt, w którym miejscu byliśmy trzy lata temu, postęp faktycznie jest zauważalny. Zdajemy sobie jednak sprawę, że czeka nas ciężka runda wiosenna. Będziemy walczyć o utrzymanie, jesteśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski. Jest jeszcze dużo do zrobienia. CZYTAJ TEŻ: Kuba Błaszczykowski odniósł się do dezercji Paulo Sousy i poszukiwań nowego selekcjonera Sprawy organizacyjno-strukturalno-finansowe faktycznie idą w niezłym kierunku. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że nadal sporą przeszkodą jest pandemia. Ona nie ułatwia wyjścia z najgłębszego kryzysu w historii klubu. Myślę, że cały czas musimy być pokorni, nie tracić czujności. Musimy pamiętać, że gdy przychodziliśmy tutaj, to Wisła praktycznie nie miała nic. Wszystko było wynajęte, sklepik od 25 lat w blaszaku. W tym momencie znowu dochodzimy do tego, o czym mówiłem. Im większe tarapaty, tym bardziej jesteś zmobilizowany, aby je pokonać? - Wszystko się sprowadza do walki. Kuba Błaszczykowski o transferach Yeboaha i El Mahdiouiego Transfery Yawa Yeboaha i Aschrafa El Mahdiouiego dały wam rekordowe wpływy od 2010 r., ale jeszcze wcześniej do grona współwłaścicieli Wisły dołączyli Władysław Nowak, Adam Adamczyk i Adam Łanoszka, którzy przejęli po 3,75 procent udziałów. Wisła Kraków zaczyna wyglądać jak coraz bardziej poważny biznes. - Obie rzeczy cieszą. Pozyskanie nowych udziałowców to fajna, istotna rzecz. To pokazuje, że ludzie zaczynają nam ufać. Widzimy to też przez pryzmat sponsorów. Ludzie biznesu widzą, co się w Wiśle dzieje i dołączają do nas. To dobra rzecz dla Wisły. CZYTAJ TEŻ: Pierwsza część wywiadu z Kubą: Statystyki depresji i samobójstw wśród dzieci mnie zszokowały Co do transferów, to każdy z nich ma plusy i minusy. Oczywiście plusami są pozyskane za nie finanse, ale z drugiej strony, każdy z tych zawodników był wartością dodaną dla drużyny. Teraz trzeba zrobić wszystko, aby wypełnić lukę jak najszybciej. Drużyna piłkarska to żywy organizm. Wierzę w to głęboko, że poradzimy sobie z tym, ale wiem, że to nie jest proste i łatwe. Dlatego podchodzę do tego dość spokojnie. Jeszcze dużo pracy przed nami. Mamy swoje plany i cele. Na ich realizację trzeba trochę czasu. Naprawdę bym chciał, aby gra i wyniki Wisły cieszyły. Kuba Błaszczykowski o pozycji trenera Adriana Guli Jesienią, gdy oczekiwania na serię dwóch zwycięstw były długie, nie miałeś wątpliwości co do Adriana Guli? Do mnie ten trener trafia, widać, że zna się na swej pracy, chwali go również Adam Nawałka, twierdząc, iż trzeba dać mu tylko lepszych piłkarzy. Z drugiej strony wytrych - zmiana trenera, jest często stosowany w PKO Ekstraklasie. - W piłce nożnej, zwłaszcza zawodowej, rozmowa o trenerach jest ryzykowna. Oczywiście bardzo chcieliśmy zatrudnić Adriana Gulę, cieszymy się, że mamy go u siebie. Pracujemy wszyscy razem, abyśmy osiągali sukcesy. Nie mieliśmy co do niego żadnych wątpliwości. Widzimy, jaką pracę trener wykonuje, czego oczekuje od drużyny, jak jego plany są wdrażane. Jestem na tyle długo w futbolu, że wiem, iż nie zawsze to, co trener nakreśli daje efekty. Umówmy się, że w naszej piłce dość istotną sprawą są wyniki. Oczywiście nie są najważniejsze, ale jeśli stajesz przed wyborem "być albo nie być klubu", bo przykładowo grozi ci degradacja, to wtedy trzeba podejmować ciężkie decyzje. Mówię to ogólnie, abstrahując od trenera Guli. Mieliśmy już takie wymuszone decyzje. Z Maciejem Stolarczykiem chociażby? - Dokładnie. Nie chodzi o dywagacje, tylko o taki rodzaj podejścia do tematu trenerów. Powtarzam - Adriana Gulę wspieramy, cieszymy się, że tu jest. Mamy nadzieję, że trener Gula również jest zadowolony ze współpracy z nami, otrzymujemy sygnały, że tak jest. I to jest jedyna słuszna droga rozwoju. Staramy się stworzyć trenerowi Guli jak najlepsze warunki pracy. Dać czas i spokój na rozwój drużyny. Kuba Błaszczykowski: Praca w Wiśle to nobilitacja i odpowiedzialność Jako właściciel możesz być wiślakiem do końca życia. Do tego nie trzeba mieć sprawności fizycznej, która warunkuje grę w piłkę. - Praca w takim klubie to olbrzymia nobilitacja, ale też nie mniejsza odpowiedzialność społeczna. Presja na zwycięstwa nie mija, a my nadal mamy swoje ograniczenia. Uważam, że do dobrej i pewnej przyszłości Wisły potrzebne jest dobre poukładanie jej od dołu. Kolejnym ważnym krokiem, który powinniśmy zrobić, to jest wejście w posiadanie bazy treningowej. To jest konieczne do rozwoju. Klub musi być stabilny, nie może być skazany na łaskę czy niełaskę jednego czy dwóch sponsorów, czy właścicieli, bo gdy ich zabraknie, to znów stoisz nad przepaścią. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia