Koszmar wiślaków to mało powiedziane. Po ściągnięciu kilku Hiszpanów, wiosennej serii zwycięstw i awansie do barażów, krakowianie dali plamę w najgorszym możliwym momencie. A przeszkodą nie do przeskoczenia okazała się siła i mądrość taktyczna Puszczy. Pierwsze połowa to był szok dla kibiców Wisły. Wśród 24 tys. widzów niewielu było bowiem takich, którzy spodziewali się, że przy Reymonta Puszcza jest w stanie zdominować krakowian. Co prawda na swoim boisku niepołomiczanie potrafili odbierać chęć gry zespołom z czołówki, ale kto mógł się spodziewać, że to samo Puszcza zrobi na wyjeździe. Początek meczu jeszcze na to nie wskazywał, ale Puszcza w taki sposób jakby chciała uśpić rywala, by z czasem wyprowadzać cios za ciosem. Niepołomiczanie bezlitośnie korzystali ze swojej najmocniejszej broni, czyli dośrodkowań. W 33. minucie Wojciech Hajda w biegu wrzucił na głowę Kamila Zapolnika, a ten strzałem głową wpakował piłkę pod poprzeczką. Później już niemal każde dośrodkowanie sprawiało gospodarzom masę problemów, a jedno znów wylądowało w siatce. Tym razem Łukasz Sołowiej nawet nie musiał najwyżej wyskakiwać, a tylko poczekał na piłkę, która przeszła niemal całe pole karne i znów głową pokonał Mikołaja Biegańskiego. Wiślacy na przerwę schodzili w akompaniamencie gwizdów, a kibice w niewybredny sposób dawali do zrozumienia, co myśląc o takiej grze. Nie ma się jednak co dziwić, bo w pierwszej części Wisła specjalnie nawet nie zagroziła bramce gości. Luis Fernandez uderzał dwa razy, ale te strzały nawet w niewielkim stopniu nie przypominały jego uderzeń z najlepszych spotkań. Efekt? Pierwszy celny strzał krakowianie oddali dopiero w 82. minucie. Gospodarze po przerwie długo przeważali, próbowali atakować, a David Junca trafił nawet w słupek. Trudno jednak nie było odnieść wrażenia, że wiślacy są bardzo daleko od zdobycia kontaktowej bramki, o dwóch nie wspominając. W końcu jednak Alex Mula zdecydował się na uderzenie z dystansu, piłka odbiła się od jednego z rywali, wpadła do siatki, a Wiśle na odrobienie jednego gola zostało mniej niż 10 minut. Zamiast tego po serii błędów krakowianie stracili jednak trzeciego gola, a po komicznych pomyłkach także czwartego. Wisła sezon może spisać na straty, za to Puszcza przygotowuje się do najważniejszego meczu w historii klubu - w niedzielę niepołomiczanie staną przed szansą awansu do Ekstraklasy. Rywalem będzie zwycięzca spotkania Termalica Bruk Bet - Stal Rzeszów. Początek dziś o godz. 21. Piotr Jawor