Od dłuższego czasu wloką się negocjacje "Kosy" z Wisłą o przedłużeniu kontraktu. Z naszych informacji wynika, że najpierw klub nie chciał zapewnić piłkarzowi zarobków na poziomie 150 tys. euro rocznie, a zgodził się na to dopiero wtedy, gdy skrzydłowy został powołany do reprezentacji i zagrał w jej dwóch meczach (z Kazachstanem, i Węgrami). Wtedy z kolei sam zawodnik uznał, że jego pozycja negocjacyjna jako reprezentanta Polski jest znacznie mocniejsza i poprosił o podwyżkę. Na to Wisła nie chce przystać. - Nie muszę być najlepiej opłacanym piłkarzem ligi, a podobno najlepiej zarabiający mają do 300 tysięcy euro rocznie. Zapewniam, że zadowolę się mniejszą kwotą. Ale wymagam, aby klub traktował mnie poważnie, jak dojrzałego piłkarza, a nie jak początkującego wychowanka - mówi "Super Expressowi" zirytowany przeciągającymi się negocjacjami Kosowski. - Chcę zostać w Krakowie, bo dobrze się tu czuję, ale nic za wszelką cenę. Działacze też muszą chcieć porozumienia.