Pierwsza połowa meczu Wisła Kraków - Widzew Łódź była dość spokojna. Solidna dawka emocji została zaserwowana w końcówce regulaminowego czasu gry, gdy w dokładnie 73. minucie Widzew zdobył bramkę na 0:1, a jej autorem był Imad Rondic. Radość przyjezdnych nie trwała zbyt długo, gdyż sędzia asystent podniósł chorągiewkę, a główny rozjemca meczu Damian Kos, odgwizdał spalonego. Wiele osób zastanawiało się, dlaczego sędziowie odgwizdali spalonego, skoro piłka powędrowała do będącego na pozycji spalonej Rondicia po odbiciu od jednego z obrońców Wisły Kraków. Z punktu widzenia przepisów gry była to dość prosta do oceny sytuacja, gdyż odbicie piłki nie "kasuje" pozycji spalonej. Zgodnie z aktualną wykładnią, "kasujemy" spalonego, tylko wtedy gdy obrońca rozmyślnie zagra piłkę, czyli będzie miał czas na reakcję i wykonanie odpowiedniego ruchu. Igor Łasicki z pewnością, w żadnym stopniu nie postąpił rozmyślnie, gdyż był zaskoczony, że piłka nagle powędrowała w jego kierunku i odbiła się od niego w okolicach tułowia. Arbitrzy w wozie VAR, Daniel Stefański i Marcin Borkowski, rozpoczęli analizę całego zdarzenia. W efekcie, do monitora podbiegł sędzia główny, który po obejrzeniu powtórek, podyktował rzut karny dla Widzewa Łódź. Cała analiza trwała aż pięć minut, lecz przyznać trzeba, że finalna decyzja była prawidłowa. Sędziowie wyłapali, że chwilę przed bramką Widzewa, doszło do przewinienia - Alan Uryga próbując wybić piłkę, trafił zastawiającego się rywala w nogę, powodując jego upadek. Na powtórkach widać, że Fabio Nunes dodaje wiele od siebie, lecz kontakt faktycznie zaistniał i co ważne, piłkarz Widzewa wygrał pozycję, więc był uprzywilejowany. Do wykonania rzutu karnego podszedł Bartłomiej Pawłowski, który pewnym strzałem otworzył wynik spotkania. Szalona końcówka meczu Wisła Kraków – Widzew Łódź. Emocje, interwencje VAR i sędziowskie kontrowersje W związku z przerwą na analizę VAR, a także racami, które odpalili kibice, sędzia Damian Kos doliczył aż 17 minut do regulaminowego czasu gry. W niemal samej końcówce i jednej z ostatnich akcji, Wisła Kraków, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, zdobyła bramkę na wagę remisu. Jej autorem był Angel Rodado, a stadion przy ulicy Reymonta ogarnęła euforia radości. W tym momencie do akcji wkroczyli sędziowie VAR, którzy sprawdzali czy przy strzale nie doszło do spalonego. Powtórki jasno ukazały, że w momencie oddania strzału, Igor Łasicki był na pozycji spalonej. Tuż przed nim znajdował się Mateusz Żyro, który wyznaczał linię spalonego, a przy tym stał mniej więcej w linii strzału. Gdy Rodado kopnął piłkę, Łasicki i Żyro zbliżyli się do siebie i doszło do kontaktu. Zauważalne jest, że Łasicki delikatnie pchnął rękoma rywala, co może świadczyć o tym, że przeszkodził mu, a tym samym że doszło do spalonego. Prawdopodobnie tak to zdarzenie ocenili sędziowie VAR, którzy przywołali swojego kolegę do monitora. Po łącznie około czterech minutach, sędzia Damian Kos postanowił uznać bramkę Wiślaków na 1:1 i tym samym byliśmy świadkami dogrywki. Sytuacja jest bardzo kontrowersyjna i mocno dzieli piłkarskich fanów. Czysto teoretycznie, wydaje się że decyzja o uznaniu bramki jest błędna. W przepisach gry znajduje się zapis, który można interpretować na dwa sposoby: Aby finalnie ocenić to zdarzenie, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy Łasicki atakował przeciwnika, a także czy Żyro miał szansę zagrania piłki. W związku z tym, że piłkarz Widzewa znajdował się mniej więcej w linii strzału, przyznać można, że miał szasnę, a zatem doszło do spalonego. Puchar Polski: Emocjonująca dogrywka w meczu Wisła – Widzew. VAR anulował bramkę Widzewa W jednej z pierwszej akcji początku drugiej połowy dogrywki, Widzew Łódź rozpoczynał grę z "piątki". Alan Uryga zagrał krótko piłkę do swojego bramkarza. Alvaro Raton źle przyjął futbolówkę i natychmiastowo dopadł do niego Imad Rondic, który przejął piłkę i zdobył bramkę na 1-2. Początkowo sędziowie uznali gola, lecz na szczęście czujni okazali się arbitrzy w wozie VAR, którzy szybko wyłapali, że Rondic wbiegł w pole karne, zanim została zagrana piłka. Sytuacja jest niecodzienna, lecz z punktu widzenia przepisów gry, jest klarowna, o czym stanowi zapis: Wisła Kraków dążyła do zwycięstwa i w niemal samej końcówce, dokładnie w 120. minucie udało się. Szymon Sobczak zdobył bramkę na wagę wygranej i awansu do półfinału Fortuna Pucharu Polski. Puchar Polski przyzwyczaił nas do tego, że często jesteśmy świadkami niesamowitych emocji i niespodzianek. Wisła Kraków i Widzew Łódź udowodniły to po raz kolejny. Niestety, mimo bardzo ładnego meczu, dużo mówi się o pracy arbitrów. Dwie z trzech największych kontrowersji z meczu zostały ocenione prawidłowo, lecz sporą niewiadomą jest bramka Wisły Kraków na wagę remisu. Wydaje się, że sędziowie popełnili błąd, tym samym krzywdząc przyjezdnych.