Ogłaszamy konkurs! Możecie głosować, które rozwiązanie jest najciekawsze, a może macie jeszcze lepsze pomysły? Czekamy na nie - piszcie na sport@firma.interia.pl z hasłem "Stadion Wisły". Nasz czytelnik, Rafał Barnaś, odwiedził Stadion Miejski im. Henryka Reymana w Krakowie i pod wpływem tej "wizyty" podsunął nam pomysł na ciekawy konkurs proponujący nieszablonowe rozwiązania dla nowego obiektu "Białej Gwiazdy". Oto, jak opisał przygodę budowy stadionu Wiły Kraków: "Czy istnieje jednostka miary, którą precyzyjnie określilibyśmy różnicę jakości, jaka dzieli polską kinematografię od seryjnie wydawanych mistrzowskich produkcji choćby z naszego europejskiego podwórka. Czy można zmierzyć rozmiary przepaści, która różni naszych rodzimych futbolowych partaczy od światowej, czy brazylijskiej samby? Zdaje się to dosyć trudne. O ile zaległości w gospodarce dałoby się wyznaczyć konkretną ilością niewybudowanych kilometrów autostrad, o tyle w sferze naszego architektonicznego ubóstwa wyznaczenie różnicy za pomocą jednostki miary wydaje się niewykonalne. No, może z jednym wyjątkiem. Wszak w Krakowie, zdaje się, nie ma rzeczy niemożliwych. Mowa jest o stadionie Wisły Kraków, niechlubnym dziele duetu Wojciecha Obtułowicza i prezydenta Jacka Majchrowskiego. Ale co takiego różni będący na ukończeniu obiekt sportowy od jego funkcjonalnych braci? Nie mniej, nie więcej, a 17,5 metra. Tyle dokładnie. Ale do rzeczy. Owe 17,5 metra to nic innego jak odległość bocznej linii murawy od pierwszych rzędów z krzesełkami. Z powodu tak zaprojektowanej geometrii obiektu, stadion jest niemal kwadratowy. Trybuny zorientowane wzdłuż boiska oddalone są od siebie o 103 metry! Ktoś powie, że bijemy zatem na głowę wszelkie powstałe dotąd stadiony, wyznaczamy nowe trendy. Niestety pomyli się okrutnie, bowiem w tej materii jakość rośnie odwrotnie proporcjonalnie do odległości. Ten sam jegomość, nie podda się i zapyta ponownie, czy to aby nie przesada, żeby trąbić z powodu jakichś 17,5 metrów, no bo przecież każdemu się pomyłka zdarza, a kto wie, może się projektantowi myszka poślizgnęła, normy pomyliły, albo autocad zresetował w najbardziej nieszczęśliwym momencie. To wszystko jest tak samo możliwe, jak niemożliwa zdaje się historia tego krakowskiego bubla. W każdym razie owe 17,5 metra to jedynie czubek góry lodowej w lawinie błędów i skandali prowadzonej pod szyldem Euro 2012 inwestycji. Ale po kolei. Przetarg, którego nie było? Czy sądzisz drogi czytelniku, że miasto może zlecić z wolnej ręki sporządzenie projektu dla inwestycji wartej pół miliarda złotych? Oczywiście, że nie, odpowiesz...Chyba, że w Krakowie, tutaj jak się zdaje, można wiele. Projektowa historia realizacji stadionu budowanego dla krakowskiej Wisły ani nie zaznała konkursu, ani przetargu. Można sobie wyobrazić taką scenkę. Przychodzi pan architekt Wojciech O. do pana Jacka M. albo i na odwrót, bez znaczenia. Słychać krótkie chrząknięcia, dochodzi do wymiany gestów, uprzejmości, dzieje się coraz więcej, pojawiają się jakieś dokumenty, uściski dłoń i...karty rozdane. Poker królewski jak się patrzy. Co z tego, że renomowana firma z Holandii obiecuje zaprojektować i zbudować obiekt za niewielkie pieniądze. Na co rozpisywać konkurs, ogłaszać przetargi. Fakt, że dwie trybuny za bramkami zrealizowane w pierwszym etapie obarczone były setkami poważnych funkcjonalnych i estetycznych uchybień nie przeszkodził, aby kontynuować współpracę z pracownią Wojciecha Obtułowicza. Nawet realna szansa na otrzymanie organizacji finałowych meczów Euro 2012 zdawała się kiepską motywacją do rozpisania konkursu, albo chociaż przeprowadzenia rozmów z renomowanymi pracowniami mającymi na koncie podobne obiekty. Czy nie zastanawia fakt, że szansę na Euro2012 Kraków stracił po żenujących błędach formalnych we wnioskach? Wszak w razie otrzymania organizacji turnieju inwestycja musiałaby zyskać niezwykłą przejrzystość i rzetelność, na których, jak można domniemać nie wszystkim zależy. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wynagrodzenie, które w podobnych inwestycjach oscyluje wokół 3 do 7 procent z wartości inwestycji, a w tym przypadku jest to pół miliarda złotych. Wynagrodzenie projektanta, to wobec tego kwota między 15 a 35 milionów złotych. Bagatela. Atrakcje za ponad pół miliarda Rzućmy okiem na atrakcje, które za ponad pół miliarda złotych przygotowało dla nas miasto wespół z architektem. Oddana kilka lat temu, goszcząca najwierniejszych kibiców trybuna za jedną z bramek (Trybuna Północna) do tej pory nie doczekała się klatek schodowych i nie kwalifikuje się do użytkowania. Będące klientem miasto, nie zadbało również o wiele innych elementów obiektu, tak oczywistych jak choćby telebimy, na które ponoć nie starczyło pieniędzy, a których konstrukcja nośna zlokalizowana została w najoryginalniejszy, żeby nie użyć mocniejszych określeń, sposób a mianowicie na środku większych trybun. Zapewne architekt nie przepada za telewizją, postanowił zatem uprzykrzyć pracę realizatorów transmisji telewizyjnej, w której zamiast okazałej przeciwległej trybuny z widzami, oglądać będziemy tylną część telebimu. Pozostając jeszcze przy telebimach, przy okazji prezentacji oświetlenia stadionu Wisły, miasto poinformowało, że zamontowanie tychże odbędzie się dopiero w następnym roku. A wszystko z uwagi na kosztorys przedsięwzięcia opiewający na 3,6 miliona złotych . Słowa dyrektor ZIKiT Joanny Niedziałkowskiej nie pierwszy raz wzbudziły podejrzenia i kontrowersje, bardzo szybko okazało się, że miasto chętnie zamierzało przepłacić ponad dwukrotnie. Należy się zastanowić, ile elementów stadionu wyceniono w ten sposób. W tym kontekście warto przypomnieć choćby budowę pawilonu medialnego. Pomijając kwestię jego funkcjonalnych braków interesujący zdaje się proces w którym wycena obiektu rosła jak szalona, z 4 do ponad 10 milionów złotych. Ale to nie koniec. W projekcie przewidziano tylko dwie kasy dla 33 tysięcy widzów. Stając w kolejce po bilet warto zatem zaopatrzyć się w śpiwór, albo namiot, a najlepiej w jedno i drugie z cierpliwością w pakiecie. Brutalistyczna architektura Kolejną oznaką animuszu pracowni projektowej i nadzorującego inwestycję ZIKiT jest zaprojektowanie stopni między rzędami o wysokości 51 centymetrów. Ten jeden centymetr kosztował grube miliony, bo wymusił instalację stalowych balustrad przy każdym krzesełku piętrowych trybun. Inną ciekawostką jest kwestia najdroższych miejsc na stadionie. Zaprojektowano je tak, aby najhojniejsi goście obiektu mogli zamiast murawie i zmagań piłkarzy na niej walczących przyjrzeć się betonowemu murkowi, skutecznie zasłaniającemu wygodne uczestniczenie w wydarzeniu. Po tym wszystkim zapewne nikogo już nie dziwi tłumaczenie pani Niedziałkowskiej, jakoby fatalny stan betonowych elewacji był umyślnym zabiegiem wynikającym z "brutalistycznej" architektury obiektu. Pomimo ogromnego budżetu przeznaczonego na stadion, w trakcie realizacji miasto bez oporów przychyliło się na wniosek wykonawcy o rezygnację z betonu architektonicznego. Podobna, przedziwna klątwa dotknęła również nawierzchnię wokół stadionu, która w zamyśle architekta chcąc zaistnieć w formie kostki granitowej skończyła jako...asfalt. Podsumowując wymienione, co barwniejsze aspekty stadionowej inwestycji chciałoby się zadać pytanie o funkcjonowanie w polskim systemie pojęcia niegospodarności i zwyczajnej odpowiedzialności za swoje obowiązki. Zwłaszcza, jeśli rzecz dotyczy zabawki za ponad pół miliarda złotych z kieszeni podatników. Ktoś niechybnie mi zarzuci, że krytyka to rzecz prosta, że narzekać Polak lubi. Nic bardziej mylnego drogi czytelniku. W odpowiedzi na domniemany zarzut ogłaszam wszem i wobec konkurs na zagospodarowanie wielkich przestrzeni, rozciągających się szeroko na 17,5 metra między trybunami a liniami bocznymi boiska. Żeby jednak nie spocząć na samej inicjatywie, Unique Vision Studio, które prezentuję w osobie własnej przygotowało kilka przykładowych propozycji, które oczywiście w ostatecznym procesie konkursowym udziału nie wezmą, ale być może rozpalą kilka zdolnych głów. Zadanie do wykonania jest o tyle wyjątkowe, co wymagające i chwalebne. Może przecież odwrócić losy beznadziejnie wydanych 500 milionów, przynieść niewątpliwą sławę pomysłodawcy, promocję obiektowi a i zdobyć potrzebne do utrzymania się stadionu pieniądze. Nikt w przyszłości już nie powie, że stadion za pół miliarda, że bez konkursu, że bez przetargu. A do tego wszystkiego, może i krytyka spadająca na barki architekta, szanownego pana Wojciecha Obtułowicza zamieni się w peany podziwu na cześć świetnie przemyślanej, multifunkcjonalnej 17,5 metrowej ziemi obiecanej. Przejdźmy zatem do wizji sześciu wizji: 1. Propozycja obejmuje wykorzystanie 40 arów obszaru wzdłuż boiska na potrzeby rolnictwa. Na pierwszym planie widoczni nowi, zadowoleni kibice klubu. Sielski klimat, wielkie wpływy do kasy miejskiej, dodatkowe miejsca pracy to kolejne, niewątpliwe atuty rozwiązania. Z braku specjalistycznej, osadzonej w ekonomii wiedzy na temat rolnictwa wybór upraw wydaje się trudny. Osobiście pole ziemniaków wydaje się kuszące. Nie ma to jak pure. 2. Plaża miejska, kompleks basenów. 17, 5 metrowy trakt wspaniale nadaje się na tego typu instalacje. Proszę sobie tylko wyobrazić podziwianie technicznych sztuczek naszych ligowych piłkarzy z perspektywy bulgoczącego jacuzzi. Palce lizać! 3. Kompleks kortów tenisowych. To niewiarygodne, ale po obu stronach boiska, na stadionie Wisły Kraków można bez trudu wybudować 8 pełnowymiarowych kortów tenisowych. Co więcej, na platformę sędziowską i tymczasowe trybuny pozostaje aż 6,5 metra! Biorąc pod uwagę oscylującą wokół 20 - 30 zł średnią cenę wynajmu zewnętrznego kortu, przedsięwzięcie przynosiłoby zyski w wysokości 1600 - 2000 zł za 8 godzin wynajmu podczas jednej doby, co daje blisko milion złotych wpływów w ciągu roku. Ale to jeszcze nie koniec! Wyobraźmy sobie wielki turniej, Roger Federer podejmuje Rafaela Nadala, obok Agnieszka Radwańska daje popalić Marii Szarapowej, a na trybunach tysiące widzów. Aż chciałoby się wierzyć, że to taki niewyciągnięty as z rękawa pana architekta. 4. Koszykówka. Magiczne 17,5 metra bez trudu przygarną 6 pełnowymiarowych boisk do koszykówki. Tylko czekać, aż gwiazdorskie zespoły NBA tłumnie ściągać będą na zgrupowania do samego Krakowa. Ahhh ohhh! 5. Lekkoatletyka. Czy wiecie, że pomiędzy trybunami a liniami bocznymi boiska realizowanego obiektu zmieszczą się po dwie bieżnie, ośmio- i sześciotorowe o długości 120 metrów? Trzeba dać znać Robertowi Korzeniowskiemu, on już będzie wiedział jak zrobić z tego dochodowy biznes. 6. Gokarty. Czemu nie? Kto nie chciałby podziwiać Roberta Kubicy mknącego pomiędzy trybunami krakowskiego stadionu." Rafał Barnaś, <a href="http://www.uniquevisionstudio.com/blog/siedemnascieipolmetra.html">Unique Vision Studio*</a> Ogłaszamy konkurs! Możecie głosować, które rozwiązanie jest najciekawsze, a może macie jeszcze lepsze pomysły? Czekamy na nie - piszcie na sport@firma.interia.pl z hasłem "Stadion Wisły". Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/wisla-mogla-miec-takie-cudo-za-polowe-kosztow,1529205">Taki stadion mogła mieć Wisła, za połowę ceny!</a> * Obok architektury i designu UNIQUE VISION STUDIO tworzy unikalne wizualizacje, zajmuje się szeroko pojmowaną grafiką, digital i koncept-artem, animacją i filmem, webdesignem, rysunkiem i twórczością publicystyczną. Siłą studia jest wypracowany unikalny styl i autorska formuła procesu twórczego, która nadaje odpowiednią jakość tworzonym projektom.