Justyna Krupa, Interia: Zakończyliście zimowe działania transferowe w Wiśle Kraków czy jeszcze macie ambicje, by zrobić coś dodatkowego? Kiko Ramirez: - Myślę, że mogą być jeszcze jakieś potrzeby drużyny, ale zobaczymy najpierw, jak rozpoczniemy tę drugą część ligowych zmagań. Tak, by móc podjąć ostateczne decyzje. Teoretycznie kadra jest zamknięta. Wiemy, że są pewne opcje na rynku i będziemy im się przyglądać. Zawsze warto próbować być jeszcze lepszym. Ale jestem bardzo zadowolony z tych transferów. Wyszło to dużo lepiej, niż się spodziewałem. Uważam, że sprowadziliśmy bardzo fajne osoby i jednocześnie naprawdę dobrych piłkarzy. Teraz przechodzą okres adaptacji, sądzę, że wykonują dobrą pracę. A który z tych transferów był najtrudniejszy do wykonania, z różnych względów? - Prawda jest taka, że wszystkie, w pewnym sensie. Dopięcie przenosin do Wisły Tachiego było skomplikowane. Tacy zawodnicy, jak choćby Sergio Benito nie byli wolnymi graczami, więc pod tym względem też nie było łatwo. Musieliśmy działać szybko, bo sporo zespołów miało ich "na radarze". Myślę, że generalnie można być usatysfakcjonowanym, dokonaliśmy dobrych transferów. Przede wszystkim staraliśmy się odpowiedzieć na potrzeby, które sygnalizował nam trener Radosław Sobolewski. A z Tachim - co dokładnie było tym elementem komplikującym? - Przede wszystkim sporo innych ekip się nim interesowało, m.in. z Grecji, ale też z polskiej Ekstraklasy. Ostatecznie jednak go przekonałem, że Wisła to Wisła, a Kraków to Kraków. Postawił na naszą ofertę i bardzo się z tego cieszę. Byli jednak i tacy, których nie dało się przekonać? - Tak, byli również i tacy gracze, którzy ostatecznie podjęli inne decyzje. Ale wcale nie było ich tak wielu. Ja generalnie jestem bardzo usatysfakcjonowany. Wisła Kraków. Kiko Ramirez: Chcieliśmy ściągnąć z powrotem Pola Lloncha Była w pewnym momencie mowa o potencjalnym "ważnym powrocie" do Wisły, który ostatecznie jednak nie doszedł do skutku. Może pan potwierdzić oficjalnie, o kogo chodziło? - Tak. Chcieliśmy ściągnąć z powrotem Pola Lloncha. Wiedzieliśmy oczywiście, że miał ważny kontrakt. On osobiście zawsze przejawiał chęć powrotu, ale ostatecznie, ze względów rodzinnych, nie doszło to wszystko do skutku. Ale Pol pozostaje fanem Wisły i spróbujemy jeszcze wrócić do tego tematu w przyszłości. Dużo się mówi o tym, że Wisła w tym okienku ściągnęła w ogromnej większości graczy narodowości hiszpańskiej. Miał pan taką sytuację, że rozważał pan zatrudnienie gracza innej narodowości, ale ostatecznie uznał pan, że macie "na stole" lepszą opcję hiszpańską? - Tak. Oczywiście my najlepiej znamy akurat rynek hiszpański, ale były też opcje zatrudnienia zawodników innych narodowości w tym okienku. Natomiast ostatecznie uważam, że zatrudniliśmy po prostu tych najlepszych dostępnych. Tak się złożyło, że akurat byli to Hiszpanie. Możliwe, że w przyszłości pozyskamy też zawodników innych nacji, nam to naprawdę nie robi różnicy. Natomiast faktem jest, że znamy po prostu najlepiej rynek hiszpański. Czytaj także: Kiko Ramirez o swojej misji w Wiśle Kraków. "Polską Barceloną nie będziemy" A co tak naprawdę było większym wyzwaniem: pozyskanie tych nowych graczy, czy umiejętne znalezienie nowych klubów poprzednim zawodnikom? Kilku wiślaków w ostatnich tygodniach znalazło nowe drużyny, również w ramach wypożyczeń. - Uważam, że wykonaliśmy tu z klubem naprawdę dużą pracę. W przypadku wszystkich zawodników te nowe kluby przejęły odpowiedzialność za ich pensje, w niektórych przypadkach bardzo wysokie. Jestem tym bardzo usatysfakcjonowany. Za praktycznie te same pieniądze odmieniliśmy kadrę, pozyskując zawodników relatywnie młodych, którzy - wierzę w to - dadzą nam dobre wyniki i mogą być też inwestycją w przyszłość klubu. Zaoszczędziliśmy sporo pieniędzy, oddając do innych zespołów zawodników, na których obecnie trener nie planował stawiać, a którzy stanowili obciążenie dla budżetu klubu. Pozyskaliśmy natomiast piłkarzy w dobrym wieku, niektórzy z nich zaryzykowali przy tym swoje dotychczasowe kontrakty. Jestem generalnie bardzo zadowolony. Czyli podsumujmy: z tych funduszy zaoszczędzonych na dotychczasowych kontraktach zawodników odchodzących byliście w stanie mniej więcej sfinansować nowe ruchy transferowe w tym okienku, tak? - Tak. Mniej więcej wyszło to na zero. Za mniej więcej te same pieniądze byliśmy w stanie pozyskać tych nowych graczy. Oni przyszli tu podejmując ryzyko i stawiając na awans Wisły i na jej sukcesy. A jak zareagował na to okienko transferowe trener Radosław Sobolewski? - Jest bardzo zadowolony. Pracowaliśmy nad tym sporo, w czasie obozu w Turcji obserwowaliśmy drużynę, by zorientować się, jakie są jej potrzeby. To było wzbogacające. Uważam, że trener ma teraz do dyspozycji bardzo dobry zespół. Teraz zawodnicy muszą się tylko zintegrować. Trzeba być optymistą, jestem przekonany, że przed nami świetna druga część zmagań Fortuna I Ligi. Rozmawiała: Justyna Krupa Czytaj także: Xavi Hernandez komentuje zwycięstwo Barcelony