Po spadku z Ekstraklasy kibice nie odwrócili się od Wisły Kraków. Frekwencja na stadionie przy Reymonta podczas hitowych spotkań bije rekordy Fortuna I Ligi (w poprzednim sezonie spotkanie z Puszczą Niepołomice obejrzało blisko 24 tys. kibiców), a nawet na mniej ciekawie zapowiadające się mecze przychodzi kilkanaście tysięcy widzów. Szkopuł w tym, że zaangażowanie kibiców nie odzwierciedla się w wynikach zespołu. Tego w Polsce nie zrobił jeszcze nikt. Wisła Kraków chwali się milionami W poprzednim sezonie Wisła przy Reymonta przegrała kluczowe spotkanie w walce o awans z Zagłębiem Sosnowiec, a następnie półfinałowy baraż z Puszczą. Z kolei w obecnych rozgrywkach zawodnicy Radosław Sobolewskiego u siebie wygrali tylko raz, zremisowali trzy mecze i jeden przegrali. Wisła Kraków. Ze Zniczem o poprawienie statystyk Na całym zapleczu Ekstraklasy gorzej od wiślaków wypadają tylko cztery zespoły, z kolei drużyny z miejsc 1. - 5. wygrały u siebie co najmniej po trzy mecze! Zdenerwowanie kibiców wynikami domowymi widać niemal po korzystnym spotkaniu, gdy zawodników żegnają gwizdy. Okazję do poprawianie fatalnych domowych statystyk krakowianie będą mieli dzisiaj, bo na Reymonta przyjeżdża Znicz Pruszków. Beniaminek zajmuje 13. miejsce w tabeli, a w pięciu wyjazdowych spotkaniach zdobył cztery punkty. Z kolei krakowianie są na dziewiątej pozycji. - Tabela jest spłaszczona. Jedno czy dwa zwycięstwa i możemy być zdecydowanie wyżej - zaznacza Sobolewski. Obiecujący scenariusz dla Wisły Kraków. Tego mało kto się spodziewał PJ