Na oficjalne dane PKW nie trzeba było długo czekać. Te pojawiły się tuż przed 2 w nocy. Jak czytamy, po przeliczeniu głosów ze 100 proc. obwodów Aleksander Miszalski uzyskał ponad 133 tys. głosów, co przełożyło się na 51,04 proc. głosów. I to właśnie ten polityk został następcą Jacka Majchrowskiego w roli prezydenta Krakowa. Może to też mieć wpływ na sportową stronę miasta. Zadeklarowany kibic Wisły nowym prezydentem Krakowa "Nie będę, jak niektórzy udawał, że nie mam sympatii i emocji w tej kwestii. Kibicuję Wiśle Kraków jeszcze od czasów II ligi - Kaliciaka, Kulawika, Szeligi, Patera czy Marca poprzez czas świetności z Frankowskim, Żurawskim i Kosowskim, aż po dzisiaj. W tej sprawie pogląd mam jasny, ale jako prezydent Krakowa będę partnerem do rozmowy dla każdego klubu i środowiska sportowego. Tak jak do tej pory jako radny czy poseł, gdy interweniowałem np. w sprawie Hutnika, kiedy były problemy z uznaniem awansu" - deklarował Miszalski za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nowy prezydent Krakowa jest też członkiem Socios Wisła, czyli stowarzyszenia wspierającego "Białą Gwiazdę". Na portalu "X" (dawniej Twitter), Miszalski otrzymał zresztą gratulację od członków stowarzyszenia, które nie ukrywa, że wiąże z nim spore nadzieje. Będą miliony na sport? Miszalski w swojej kampanii obiecywał zresztą, że zamierza podnieść środki na sport w stolicy Małopolski. I skorzystać na tym mogą wszystkie krakowskie drużyny. "Krakowskie kluby sportowe wykonują bardzo dużą pracę na rzecz rozwoju sportu wśród dzieci i młodzieży. Niestety, dotacje miasta na szkolenie dzieci i młodzieży z roku na rok maleją. Podniesiemy dotacje dla klubów sportowych z obecnych 4 mln do minimum 6 mln zł" - deklarował. Czy obiecane dwa miliony faktycznie trafią do klubów sportowych? Wyborcy Miszalskiego wierzą, że tak. Oczywiście kolejne lata zweryfikują, na ile obietnica polityka została zrealizowana, ale to mogą być lepsze lata dla sportu w Krakowie.