Partner merytoryczny: Eleven Sports

Kataklizm w Wiśle Kraków. Królewski w mocnych słowach po konfrontacji z kibicami

Wisła Kraków przegrała mecz 9. kolejki Fortuna 1. Ligi i dorobkiem zaledwie sześciu punktów znajduje się tuż nad strefą spadkową - warto jednak podkreślić, że "Biała Gwiazda" do tej pory rozegrała tylko 6 spotkań. Po porażce z Wartą Poznań Jarosław Królewski skonfrontował się z kibicami swojego klubu, a następnie w szczerych słowach opowiedział o swoich emocjach po tym spotkaniu Justynie Krupie z "WP Sportowych Faktów".

Jarosław Królewski
Jarosław Królewski/MICHAL KLAG/REPORTER/East News

Kibice Wisły Kraków liczyli na to, że po dwóch remisach z rzędu ich drużyna w końcu zanotuje ligowe zwycięstwo. Domowy mecz z Wartą Poznań zakończył się jednak porażką 0:1, a Wisła w tym momencie plasuje się na 15., czyli ostatnim bezpiecznym, miejscu w Fortuna 1. Lidze. Możliwe, że na koniec kolejki "Biała Gwiazda" znajdzie się w strefie spadkowej. 

Warto jednak wspomnieć, gdyż jest to w tym kontekście szalenie istotne, że Wisła Kraków do tej pory rozegrała tylko 6, a nie 9 meczów. Jest to spowodowane jej grą w europejskich pucharach, w wyniku której ligowe mecze musiały być przekładane. 

W Wiśle Kraków nie ma jednak usprawiedliwień. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że początek sezonu w wykonaniu drużyny Kazimierza Moskala jest fatalny. Po porażce z Wartą Poznań Jarosław Królewski, który wcześniej był zaczepiany przez kibiców, poszedł na trybuny, aby się z nimi skonfrontować. 

Królewski stanął przed kibicami po porażce z Wartą

Hej Królewski, powiedz szczerze, co napiszesz na Twitterze? - pytali prezesa Wisły Kraków podczas meczu kibice "Białej Gwiazdy".  Po tym spotkaniu Jarosław Królewski poszedł do nich w celu odbycia dialogu. Atmosfera podczas tej "rozmowy" była bardzo napięta. Królewski m.in. apelował do kibiców, aby ci nie tracili wiary w zespół. 

Później prezes Wisły Kraków w mediach społecznościowych wystosował przeprosiny skierowane do kibiców. 

Gorycz prezesa po porażce Wisły i otwarty atak w jednego z agentów. "Niech się weźmie do roboty"

Po meczu z Wartą Poznań Jarosław Królewski udzielił rozmowy portalowi "WP Sportowe Fakty". Odpowiedział m.in. na pytanie, czy Wisła Kraków nie powinna pod koniec okna transferowego dokonać jeszcze jednego wzmocnienia. 

-  Nie przesadzajmy. Widzieliśmy chłopaków z Warty, a wcześniej z Kotwicy Kołobrzeg. Wiemy, kogo mamy na ławce, jaką mamy głębię składu. Nie możemy wiecznie mówić, że Wisła się musi wzmocnić i że to jest jedyne rozwiązanie naszych problemów - odparł prezes Wisły.

Prezes Wisły Kraków dodał, że problemem drużyny jest przede wszystkim skuteczność. - Ile my tych sytuacji musimy mieć, żeby zamknąć mecz? Czterdzieści? Możemy oczywiście dołożyć kolejnego zawodnika, potem kolejnego i liczyć, że to poprawi skuteczność - skarżył się Królewski.

Na koniec prezes Wisły Kraków został zapytany o bardzo drażliwy temat, czyli o sytuację Enisa Fazlagicia, niechcianego w drużynie Macedończyka, którego pensja jest dużym obciążeniem dla klubowego budżetu. 

Niech się agent Fazlagicia weźmie do roboty! Jeśli jest jakiś podręcznik na temat tego, jak agenci niszczą ludziom karierę, to przykładem jest agent Fazlagicia. Nie chodzi o fakt, że ktoś chce go wygonić z klubu czy nie płacić mu. Ale ten człowiek nawet nie pracuje na to, żeby dać się zawodnikowi rozwijać. Nie dostaliśmy ani jednej oferty od człowieka, który Fazlagicia reprezentuje, żeby powiedział: znaleźliśmy klub, który go będzie rozwijał, bo w Wiśle sobie chłopak nie radzi

~ Jarosław Królewski

Prezes Wisły Kraków dodał, że piłkarz sam wydaje się być zagubiony w całej tej sytuacji. Klub nie może jednak wykonywać pracy za agenta, którego relacje z zawodnikiem, siłą rzeczy, są bliższe. 

Najlepsze akcje Wisły Kraków z kwalifikacji do Ligi Europy. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Jarosław Królewski ponownie przemówił w sprawie zakazu transferowego dla Wisły Kraków/Grzegorz Wajda/REPORTER/East News
Jarosław Królewski, prezes Wisły po finale Pucharu Polski/Grzegorz Wajda/East News
Kazimierz Moskal/MARCIN GOLBA / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem