INTERIA.PL: Zamierza się pan skontaktować z trenerem Skorżą, żeby spytać o to, w jakim stanie jest drużyna? Henryk Kasperczak, trener Wisły: - Na pewno porozmawiam z Maćkiem, zadzwonię do niego. Jak można zareagować na to, gdy drużyna jest źle przygotowana, a mecze są rozgrywane dwa razy w tygodniu i nie ma czasu na spokojny trening? - Trzeba wykorzystać wszystkie predyspozycje indywidualne zawodników. Gdy byłem poprzednio w Wiśle, to strzelali mi gole na zawołanie, a jak byłem w Górniku to płakałem, bo tyle było okazji, a nikt nie mógł strzelić. Trzeba troszeczkę poczekać. Na pewno będę pracował dużo, żeby opracować kombinacje ofensywne, konstruowanie i wykańczanie akcji. To na pewno spowoduje, że drużyna dostanie impuls i wróci jej skuteczność, która jest jej w tej chwili potrzebna. W Wiśle pańskim ulubionym systemem był 1-4-4-2, czy zamierza Pan go wciąż stosować? - Każdy system jest dobry, ale dopiero wtedy, gdy jest dobrze wykonany. Muszę porozmawiać z chłopakami, wyczuć co oni myślą, bo przecież oni są tymi wykonawcami i ja się muszę do tego dopasować. Muszę zebrać i rozważyć wszystkie argumenty, a dopiero później postawić na jakiś system. Przecież oni potrafią grać 4-4-2, 4-3-3, diament też umieją. Współcześni napastnicy Wisły - Małecki Brożek i Boguski dorównują klasą Żurawskiemu, czy Frankowskiemu? - Nie ma sensu ich porównywać. Ocenić ich będę mógł dopiero po jakimś czasie. Dam możliwość gry każdemu, żeby się mógł wykazać. Liczę na to, że oni dobrze zareagują i przyjmą to co ja im, może nie narzucę, ale zaproponuję. Chce, żeby ten zespół czuł się lepiej w ofensywie. Poprzednio w Wiśle, a także w Górniku współpracował pan z trenerami Szymanowskim i Kowalikiem. Czy oni wrócą do Wisły razem z panem? - Na dzisiaj nie ma takiego tematu. Zna pan kilku zawodników, więc ze złapaniem kontaktu z zespołem nie powinno być kłopotów. - Niby tak, ale przeszłością się nie żyje. Oni są starsi o pięć, sześć lat. Trzeba popatrzyć jak oni się prezentują. Zresztą z mojej drużyny nie zostało już wielu zawodników. Jest Głowacki, Jop, bracia Brożkowie i to tyle, bo ci młodzi - Małecki, czy Mączyński za mojej kadencji byli jeszcze trampkarzami. Nie ma czasu na treningi. We wtorek rano wsiadacie do pociągu i jedziecie na mecz Pucharu Polski z Lechią do Gdańska. - Na dodatek wiem, że sytuacja kadrowa zespołu jest trudna. Zdrowotne problemy mają Małecki i Issa Ba. Natomiast Cleber, Szinglar, Garguła i Jop się jeszcze nie wyleczyli. Wątpię, czy będę miał 18 zawodników na meczu w Gdańsku. Notował: MiBi CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sensacja! Kasperczak wrócił do Wisły! Sprawdź informację na ten temat na stronie RMF24.PL!