<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-krakow-gornik-zabrze,2988">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Wisła Kraków - Górnik Zabrze</a> - W Młodej Ekstraklasie Wisły spędziłem pół roku, a gdy razem z menedżerem nie zgodziliśmy się na pięcioletnią umowę, przesunięto mnie do juniorów. W tej sytuacji musiałem odejść. Proszę się nie dziwić, że po tym, jak mnie potraktowano w Krakowie, pałałem chęcią rewanżu - mówił Michał Jonczyk, którego Adam Nawałka sprowadził do Górnika z Sandecji. - Ten gol to jeden z ważniejszych w mojej karierze. Drugi zdobyty w Ekstraklasie, z pierwszego, strzelonego w meczu z Polonią Bytom też się bardzo cieszyłem - wspomina. Górnik na Wisłę szykował się szczególnie pieczołowicie. - Przez ostatnie dwa tygodnie liczył się dla nas tylko temat "Wisła". Przygotowaliśmy się na tyle dobrze, że z przebiegu gry nie byliśmy gorsi, a nawet więcej. Gdyby Prejuce Nakoulma wykorzystał swoje sytuacje, to moglibyśmy prowadzić 2-0 i byłby to wynik sprawiedliwy. Swoją szansę miał też przecież Paweł Olkowski. To my byliśmy groźniejsi - uważa Jonczyk i ma rację. Strzelił gola, choć nie miał łatwej pozycji - po podaniu Nakoulmy miał ostry kąt, ale i tak trafił do bramki. - Z trenerem Nawałką dużo pracujemy nad tak zwanymi wkładkami - piłka jest zagrywana pod ostrym kątem, a my ją mamy ulokować w siatce czy to prawą, czy lewą nogą. To przynosi efekty. Już raz takiego gola strzeliłem w sparingowym meczu z Podbeskidziem - dodaje Jonczyk. Wyprawy na Wisłę dla zabrzan są ostatnio szczęśliwe. - W poprzednim sezonie też wygraliśmy w Krakowie, 2-0, więc nie miałbym nic przeciwko temu, aby grać tu co tydzień - uśmiechał się Michał Jonczyk. Michał Białoński, Kraków