Wisła Kraków prowadziła już 2-0 z Radomiakiem, ale ostatecznie przegrała 2-4 i utraciła szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. To pierwszy spadek "Białej Gwiazdy" od 26 lat. Po meczu głowę popiołem posypywał Jerzy Brzęczek, bijąc się w pierś przed kamerami Canal+ Sport. - Biorę ten wynik na siebie. Odpowiedzialność spada też na moją głowę. Przychodząc do Wisły, miałem świadomość, jak trudna jest sytuacja. Myślę, że teraz jest moment, że wszyscy jesteśmy rozczarowani - powiedział były selekcjoner. Czytaj także - Kibice Wisły czekali nocą na piłkarzy. Mieli im sporo do powiedzenia Wisła Kraków. Jerzy Brzęczek nie chciał deklarować swojej przyszłości Wcześniej władze "Białej Gwiazdy" zapewniały, że Brzęczek zostanie w Wiśle nawet w razie ewentualnego spadku. Mówiono nawet o poszerzeniu kompetencji, by trener miał większy wpływ na budowanie kadry na nowy sezon. Brzęczek po meczu nie chciał jednak deklarować, czy przedłuży wygasający 1 lipca kontrakt. - Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwa sytuacja. Ale nie chcę rozmawiać teraz na temat mojej przyszłości. Będziemy rozmawiać, niczego nie wykluczam - uciął temat Brzęczek. Przygoda byłego selekcjonera w Wiśle Kraków jest na razie ogromną tragedią. W lutym objął zespół, który był tuż nad strefą spadkową. Zdołał wygrać jednak tylko jeden z 13 meczów, spadając z ligi. Poza tym Brzęczek zanotował w Krakowie siedem remisów i pięć porażek. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo!