W zaledwie tydzień po tym, jak głośną konferencję zorganizował współwłaściciel klubu Jarosław Królewski, zrobił to również drugi działacz z "wiślackiego tria" - Tomasz Jażdżyński. Zapowiedział, że gotów jest odejść z krakowskiego klubu i przestać angażować się w dotychczasowy sposób w Wisłę. Przedstawił jednak warunki ewentualnego odejścia. - Dla mnie spadek Wisły Kraków to jedna z największych porażek w życiu. Do tego stopnia, że muszę się od paru miesięcy zmuszać, żeby wyjść z domu, tak się wstydzę - wyznał na wstępie Jażdżyński. - Byłem przewodniczącym rady nadzorczej, więc odpowiedzialność leży też na mnie. Nie chciał jednak wdawać się w dokładną analizę przyczyn spadku z Ekstraklasy. - Mam swoją opinię na temat powodów tej naszej porażki, ale to mogłoby być odebrane jako krytyka któregoś z kolegów czy wprowadzanie niepotrzebnych emocji - uciął. Jażdżyński odniósł się też do zarzutów formułowanych przez część kibiców Wisły, którzy byli mocno rozczarowani jego postawą na konferencji zorganizowanej po spadku Wisły z Ekstraklasy. - Chciałem przeprosić wszystkich za to, jak wyglądała konferencja prasowa w czerwcu. Tuż przed konferencją zmieniliśmy plany i dlatego wyglądaliśmy na mocno nieprzygotowanych. Miałem też wrażenie małego wpływu na otaczającą mnie rzeczywistość. Za bardzo się chciałem tłumaczyć, wyszło to wszystko źle, na poziomie zupełnie nieakceptowalnym, za co chciałbym przeprosić. Jażdżyński: Są osoby, które opowiadają o mnie niestworzone rzeczy Jażdżyński chciał też rozprawić się z pogłoskami pojawiającymi się na temat jego osoby. - Są osoby, które opowiadają o mnie niestworzone historie, że blokuję plany rozwoju Wisły czy TS Wisła - wskazywał. I przekonywał, kontratakując: - Nie mogę tolerować pomówień. Nasilają się pomówienia, że ja czy moi bliscy mielibyśmy czerpać profity z mojej obecności w Wiśle. To, co robiłem, zawsze robiłem nieodpłatnie, podobnie, jak firmy powiązane ze mną. Chciałbym dobitnie oświadczyć, że ani ja ani żadna powiązana ze mną firma nie otrzymaliśmy żadnej gratyfikacji z Wisły Kraków. Ani ja, ani nikt ze mną związany nie dostał żadnej prowizji w związku z obchodami 115-lecia klubu. Jażdżyński odniósł się do tego, co dalej z jego zaangażowaniem w Wisłę Kraków. Potwierdził, że Jarosław Królewski zgłosił się do niego z propozycją odkupienia jego części akcji. - Z Jarkiem spotkaliśmy się w poniedziałek późną nocą. To spotkanie skończyło się bardzo późno. Jarek napisał ogólną informację na grupie na której jest 6 osób, poważnych by się wydawało - wskazał, mając na myśli jeszcze Jakuba Błaszczykowskiego i pozostałych głównych akcjonariuszy Wisły. Zżymał się, że ta informacja błyskawicznie wypłynęła do mediów. - Dziennikarz "Gazety Krakowskiej" Bartosz Karcz zrobił z tego dzień później materiał. Podsumował jednak, że przejęcie akcji przez Królewskiego to "opcja, która jest możliwa". - Nie jestem gotowy i nie będę finansował dalej spółki, jeśli nie zmieni swojej polityki finansowej. Musiałbym sięgnąć do oszczędności, a mam rodzinę, dzieci - podkreślał. Jażdżyński: Dla dobra Wisły Kraków akceptuję natychmiastowe odejście z klubu Wyjaśnił też pośrednio przyczyny rozłamu między współwłaścicielami Wisły. - Atmosfera wykreowana wokół mnie ostatnio, te pomówienia, powodują, że moja dalsza współpraca w ramach jednej firmy z pozostałymi wspólnikami jest po prostu niemożliwa. I nawet, gdy jest to Wisła Krakow. Dlatego kilka dni temu postanowiłem przekazać im propozycje, jak ten pat rozwiązać. W skrócie: sprowadzają się albo do mojego natychmiastowego odejścia z firmy, albo odejścia pozostałych współpracowników. W pierwszym przypadku - gotów jestem przekazać akcje nawet za złotówkę - tłumaczył. Ten pierwszy scenariusz jest obecnie najbardziej prawdopodobny - scenariusz rozstania Jażdżyńskiego z Wisłą. Jednak ostatnie wydarzenia wokół krakowskiego klubu pokazują, że trzeba ostrożnie formułować takie prognozy, bo sytuacja tu jest dynamiczna. - Dla dobra Wisły akceptuję natchmiastowe odejście z klubu, pomimo metod jakie mnie do tego odejścia miały skłonić - oświadczył Jażdżyński. - Pod jednym warunkiem: że oni wezmą odpowiedzialność za stan klubu po spadku. Zadaliśmy Jażdżyńskiemu pytanie, czy on również - podobnie, jak Jarosław Królewski - zamuje się obecnie poszukiwaniem ewentualnych inwestorów dla Wisły. Królewski deklarował, że rozmawia wstępnie m.in. z potencjalnie zainteresowanymi podmiotami zagranicznymi, wspominał też o spotkaniu z Wojciechem Kwietniem. - Z jednym z tych inwestorów, o których Jarek wspominał, to się razem spotykaliśmy. My bardzo często dostawaliśmy w przeszłości zarzuty, że nie chcieliśmy inwestorów w Wiśle. To nie jest prawda, ja szukałem inwestorów dla klubu Najbardziej intensywnie po przerwie pandemicznej, ale w poważnych interesach się o tym nie informuje publicznie. Spotkałem się z kilkoma podmiotami - zapewniał Jażdżyńśki. I dodał: - Mój wieloletni kolega powiedział mi, żebym w Polsce nie tracił na to czasu. Wisła Kraków. Co dalej z Jakubem Błaszczykowskim? Obecnie jednak zaprzestał tych poszukiwań. - Na dzisiaj ja żadnych swoich rozmów nie prowadzę. W kontekście tego, co powiedziałem, nie miałoby to zresztą wielkiego sensu - przyznał. Zapytaliśmy Jażdżyńskiego, czy w związku z trwającym potężnym zamieszaniem wokół klubu w ostatnich dniach bardziej intensywnie komunikował się z Jakubem Błaszczykowskim, czy też były reprezentant Polski niejako wycofał się, zrobił krok wstecz w kwestii zaangażowania w klub, bo tak jest to odbierane na zewnątrz? - Wolałbym nie odpowiadać na to pytanie - wymownie skomentował Jażdżyński. W żadnej innej kwestii nie wypowiadał się z aż taką rezerwą.