Jarosław Królewski, jeden ze współwłaścicieli Wisły Kraków zdecydował się spotkać z dziennikarzami. Na wstępie wyjaśnił, po co w ogóle takie spotkanie zorganizował. - Myślę, że zaniedbaliśmy komunikację w ostatnim czasie. To ważne dla kibiców Wisły, by wiedzieć jaka jest sytuacja w klubie - zaznaczył. Po czym oświadczył: - To może być moje ostatnie takie spotkanie w Wiśle Kraków jako współwłaściciela. Królewski przyznał, że jest gotów zbyć swoje udziały w klubie. Oferta Królewskiego, którą upublicznił, jest taka, by przekazać akcje jednemu z dotychczasowych akcjonariuszy za symboliczną złotówkę. Jak zaznaczył, na decyzję o przejęciu udziałów od niego zainteresowani mają czas do końca roku. Jeśli żaden się na to nie zdecyduje, Królewski zapowiedział przekazanie swojego pakietu "Socios Wisła". Obszernie tłumaczył, dlaczego nie chce już angażować się w Wisłę w takiej formie, jak przez ostatnie lata. - Czujemy, że zawiedliśmy - te osoby, które budowały ostatnie lata w Wiśle Kraków. Kluczowem problemem było to, że nie zbudowaliśmy DNA Wisły Kraków, klubu, który jest "jakiś". Uważam za swoją porażkę, że nie zbudowaliśmy kultury organizacyjnej w klubie - wskazywał. W pewnym momencie przyznał, że czuje, iż mam relatywnie mało wpływu na to, w jaki sposób wyglądają pewne kwestie w klubie. - Jestem odpowiedzialny za wszystko, co było złe w tej Wiśle Kraków, jak i to, co było dobre czasami - stwierdził. Wskazywał jednak, że klub potrzebuje zmiany struktury akcjonariatu. - Wisła Kraków potrzebuje silnego lidera, kogoś kto powie: ja będę odpowiedzialny za sport, za zawodników, za decyzje personalne, za to co się będzie działo w przyszłości. Podkreślił, że kluczowe decyzje dotyczące struktury własnościowej klubu, tego kto będzie zarządzał realnie Wisłą, muszą zapaść do końca roku. - Jeśli chodzi o moją propozycję, to zakładam, że moi partnerzy ją analizują. Ten czas do końca roku myślę będzie optymalny - zaznaczył. Doszło do spotkania Królewskiego z Wojciechem Kwietniem Królewski potwierdził też pojawiające się informacje, że miał spotkać się w Krakowie z Wojciechem Kwietniem, sponsorem Wieczystej Kraków, który wielokrotnie był przez media łączony z pogłoskami o możliwym zainwestowaniu w Wisłę Kraków. - Spotkałem się wczoraj z Panem Wojtkiem Kwietniem. Rozmawialiśmy o piłce, o życiu. I myślę, że jeszcze spotkam się z panem Wojtkiem, dobrze nam się rozmawiało - wyznał Królewski. I dodał: - Decyzje pana Kwietnia na pewno będą racjonalne. Jeżeli dojdzie do partnerstwa to Wisła musiałaby walczyć o najwyższe cele. Nie ukrywał też, że o ewentualnym zainwestowaniu w krakowski klub rozmawia w tej chwili z dwoma funduszami. Królewski nie ukrywał: - Kluczowe dla Wisły Kraków jest znalezienie zewnętrznego finansowania w tym momencie. Tłumaczył jednak, że "po rozmowach z inwestorami wie, że jedną z kluczowych rzeczy, które ludzi tu przeraża, jest presja." Królewski: "Klub zawsze będzie mógł liczyć na moją pomoc" Swego czasu Królewski w jednym z wywiadów oświadczył: "Wiele osób w biznesie ma tak, że jak jest bardzo ciężko, to oni jeszcze "dodają gazu". Ja akurat do nich należę. I w sytuacji kryzysowej jeszcze bardziej inwestuję swój czas oraz motywację - nie tylko finanse." Zapytaliśmy więc działacza Wisły jak ta jego deklaracja ma się do obecnej decyzji o rezygnacji z obecnej formy zaangażowania w klub. - Zadeklarowałem, że w przyszłości, będąc poza Wisłą, będę pomagać klubowi - podkreślał. - Wspomniany cytat to jest moja wizja ogólnie. Natomiast w tym aspekcie mamy jeden drobny problem. Pytanie, ile ja jestem w stanie dać Wiśle Kraków i czy jestem odpowiednią osobą, by to zrobić? Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie zamierzam Wisły zostawać. Klub zawsze będzie mógł liczyć na swoją pomoc. - zaznaczał. I dodał: - W pewnym momecie trzeba podjąć decyzję poza swoim ego. Zapytaliśmy też Królewskiego, co dalej z jego zaangażowaniem w Towarzystwo Sportowe Wisła, gdzie trenują m.in. koszykarki, siatkarki czy koszykarze. - W kontekście mojego zaangażowania w TS Wisła nie ma jeszcze decyzji. Będzie ona wkrótce podjęta - oświadczył. Królewski: Nie pozwolę nigdy Wiśle Kraków mieć problem z tym, by przetrwała Zapytaliśmy też, czy Wisła zalega obecnie z pensjami przynajmniej części piłkarzy. - Trudno mi w tym momencie powiedzieć, jestem poza tymi grupami komunikacyjnymi, od takich informacji jest zarząd, nie jest to jednak na pewno strukturalny problem wypłacalności klubu - oświadczył Królewski. I zadeklarował: - Nie pozwolę nigdy Wiśle Kraków mieć problem z tym, by przetrwała. Już w maju wiedzieliśmy, że ta luka finansowa po spadku to będzie między 8 a 12 milionów złotych. Ale to nie jest kwota z która klub nie jest w stanie sobie poradzić. Współwłaściciel krakowskiego klubu odniósł się też do kwestii typowo sportowych. Czyli do tego, czy zimą będą planowane wzmocnienia drużyny. - Moim prywatnym zdaniem, trzon drużyny powinien zostać. Transfery, o których wspomina trener Radosław Sobolewski są potrzebne. Być może potrzeba dużą część zawodników wysłać na wypożyczenia. Przypomnijmy, że Jarosław Królewski - obok Jakuba Błaszczykowskiego i Tomasza Jażdżyńskiego - był jednym z trzech partnerów, którzy w styczniu 2019 roku zdecydowali się wziąć udział w "misji ratunkowej" w Wiśle Kraków, po tym, jak o mały włos nie doprowadziły klubu do upadku organizacyjnego poprzednie władze. - Mimo wszystkiego, co się stało, ani jednego dnia zaangażowania w Wisłę nie żałuje - Królewski. I nie ukrywał: - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do Wisły Kraków wrócę.