Wydawać się mogło, że grająca tak skutecznie - mimo remisowego początku (podziały punktów w meczach z Górnikiem Łęczna, Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów) - drużyna Franza Smudy i sam jej trener ma samych popleczników. Ekipa zbudowana za skromne środki, z piłkarzami, którzy zarabiają jedną trzecią tego, co w holenderskim wydaniu klubu sprzed trzech lat, z najkrótszą ławką rezerwowych w lidze, w sześciu z siedmiu kolejek bojkotowana przez kibiców nie przegrywa, lideruje i atakuje w koncertowy sposób! Można by pomyśleć, że na trybunach przy Reymonta skandują: "Franek Smuda czyni cuda!" Ale nie, nic z tych rzeczy. Ciągle słyszę wybrzydzanie, a najczęstsze zarzuty są takie, że Smuda nie robi zmian i nie ogrywa młodzieży. Pytanie o brak wczesnych zmian w ostatnim meczu z GKS-em Bełchatów zakrawa na kpinę wobec faktu, że Wisła straciła za czerwoną kartkę Alana Urygę, a na ławce nie miała ani jednego defensywnego pomocnika z minutowym choćby stażem w lidze. Kunszt Franza wychodzi nie tylko w odbudowaniu Semira Stilicia, Łukasza Garguły, czy Macieja Sadloka, ale przede wszystkim Rafała Boguskiego, na którym wielu krytyków, łącznie ze mną, postawiło już krzyżyk, gdy "Boguś" nie mógł wykaraskać się z serii kontuzji. "Piłkarski zwłoki, przewraca się o własne nogi, boi się własnego cienia, co ten Smuda robi, że go wystawia?" - dziwiliśmy się nieraz w rozmowach z kolegami po fachu. Ale też nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że w sprawach piłkarskich Franz po prostu wie lepiej. - Rafał jest bez przerwy w ruchu, on sporo biega z piłką i bez niej, a o to w tym wszystkim chodzi - bronił eks-selekcjoner "Bogusia" i konsekwentnie stawiał na niego. Efekt? W drugim roku trzeciego podejścia do Wisły Smudy, Rafał gra jak w swym szczytowym sezonie 2008/2009, gdy świetną postawą i dziewięcioma bramkami pomógł ekipie w zdobyciu mistrzostwa Polski. Rafał Boguski rozprowadził akcję i zakończył ją golem w starciu z Bełchatowem. GKS miał w polu karnym pięciu rywali. Wiślaków było tam tylko dwóch - Paweł Brożek i właśnie "Boguś". Atutem krakowian było jednak to, że Rafał był w ruchu, a obrońcy stali i dlatego go nie zatrzymali. Akurat przy tej akcji przypomniała mi się maksyma Zbigniewa Bońka: "Piłka to prosta gra. Daję i idę, daję i idę" - mawia prezes PZPN-u, mając na myśli dogranie piłki i natychmiastowe wyjście na pozycję. Tak właśnie stara się grać Rafał Boguski, który błyszczał także w meczach z Pogonią i Lechem. Jak Franz odkurzył Rafała? Dobrym przygotowaniem fizycznym i wiarą w siebie, jaką przywrócił temu sympatycznemu zawodnikowi. Ekstraklasa bez tajemnic! Terminarz, wyniki, lista strzelców! Tabele z meczów u siebie i na wyjeździe! KLIKNIJ!