- Wisła nie ma innego wyjścia jak zacząć wygrywać i to już od najbliższych meczów z Piastem i Górnikiem - nie ma wątpliwości były selekcjoner Franciszek Smuda, który z uwagą obserwował Piasta podczas kilku wizyt w Gliwicach. Popularny Franz miał też nadzieję, że Wisła zapunktuje w Szczecinie, ale Pogoń przewyższała ją pod każdym względem. Wisła jest w strefie spadkowej, bo przespała zimę Sportowo Wisła jest w krytycznej sytuacji, bo przespała zimę. Z jednej strony lekką ręką wypuściła dwóch najlepszych piłkarzy Yawa Yeboaha i Aschrafa El Mahdiouiego, a z drugiej - oferta ponad czterech milionów euro za ten duet była ciężką do odrzucenia. Problem w tym, że poprzedni szkoleniowiec Adrian Gula nie trafił z przygotowaniami, co najbardziej widać po zapaści formy skrzydłowych Mateusza Młyńskiego, Piotra Starzyńskiego, czy napastnika Jana Klimenta. Sprowadzony latem Czech miał być najlepszym snajperem zespołu, a ostatnio przestał się mieścić do dwudziestki meczowej. - Kliment nie jest aż tak zły jak go malują. Problem w tym, że biega w złych rejonach boiska, przez co nie ma go w polu karnym, a stamtąd się zdobywa gole - powiedział mi Paweł Brożek, który w barwach "Białej Gwiazdy" zostawał nie tylko mistrzem Polski, ale też królem strzelców. Milik znowu z golem - zobacz bramkę! Adrian Gula został w blokach startowych z zespołem Źle naoliwiona maszyna Guli została w blokach startowych. W meczach z Rakowem i Stalą Mielec u siebie nie tylko nie zdobyła punktu, co nawet nie oddała celnego strzału. Zwłaszcza porażka ze Stalą była grzechem ciężkim, podobnie jak remis w Krakowie z Górnikiem Łęczna. Ten ostatni mecz był już początkiem misji ratunkowej byłego selekcjonera Brzęczka. Jeszcze pod koniec lutego ubłocona walką o utrzymanie była Legia, która pokonując m.in. Wisłę u siebie 2-1 zaczęła się odbijać. Jej trener Aleksandar Vuković ma ten komfort, że został rzucony w wir pracy w połowie grudnia. Początkowo ów wir go podtapiał, ale w przerwie zimowej "Vuko" odrobił zadanie. Legia odzyskała dynamikę i konsekwencję w grze obronnej. W 2022 r. jest najlepiej punktującym zespołem, po Rakowie. Obydwa zespoły wywalczyły po 17 pkt, przy czym warszawianie potrzebowali do tego ośmiu meczów, a ekipa Marka Papszuna - siedmiu. Jerzy Brzęczek nadrabia stracony czas Brzęczkowi brakuje tych dwóch miesięcy ciężkiej, ale ukierunkowanej pracy z zespołem, jakie miał Vuković. Dlatego w przerwie na reprezentację zabiera zespół na krótkie zgrupowanie, by przygotować drużynę na pierwsze mecze o być albo nie być. Z Piastem i Górnikiem Zabrze u siebie. Gliwiczanie Waldemara Fornalika znakomicie czują się pod Wawelem, co pokazali wczoraj, pokonując Cracovię. To smutne zjawisko, że w ostatnim oknie transferowym Wisła dokonała ośmiu transferów i w tej ósemce nie znalazło się miejsce dla jednego choćby Polaka! Skutkiem tego na sromotnie przegrany1-4 piątkowy mecz z Pogonią w Szczecinie trener Brzęczek posłał tylko dwóch Polaków - młodzieżowców, bo wymaga tego przepis: Mikołaja Biegańskiego i Konrada Gruszkowskiego. Te proporcje nie muszą wyglądać tak źle dla polskiej myśli szkoleniowej. W końcu formę odzyska rekonwalescent Alan Uryga, jej renesans dotknie Młyńskiego i Starzyńskiego. Natomiast w krótkim czasie na boisko nie wróci Kuba Błaszczykowski, by pomóc swym doświadczeniem i mądrością zespołowi. Kontuzjowane kolano przez pół roku próbował wyleczyć zachowawczo, ale ostatecznie - w ubiegłym tygodniu - przeszedł zabieg rekonstrukcji więzadeł. Dawid Szulczek był w Wiśle i nikt nie dostrzegł jego potencjału W dużo skromniejszych warunkach zespół zbudowała Warta Poznań, która ma sześć punktów przewagi nad Wisłą i takiej samej liczby brakuje jej do utrzymania. Z ostatnich pięciu meczów trzy wygrała, a jeden zremisowała, mając aż pięciu Polaków w wyjściowym składzie. Ostatnio rozbiła na wyjeździe Zagłębie Lubin 4-0. Wartę sprawnie i skutecznie prowadzi trener o twarzy licealisty Dawid Szulczek. Jeszcze latem 2020 r. w Wiśle Kraków, jako asystent Artura Skowronka. I nikt nie dostrzegł drzemiącego w nim potencjału. Gdy powinęła się noga Skowronkowi, działacze Wisły pojechali do Niemiec Petera Hyballę, który - pomimo pierwszego zauroczenia gegenpressingiem - okazał się być totalnym niewypałem. Później ściągnęli Adriana Gulę do mission impossible: promowanie młodych, ofensywna gra krakowską piłką, sprzedawanie najlepszych i utrzymanie. Pięciu trenerów w trzy lata Bez względu na wynik walki o utrzymanie ratownicy Wisły muszą zrozumieć jedno: w piłce nie da się nic zbudować, jeśli co siedem-osiem miesięcy jest inny trener. Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski wkroczyli do akcji, by ratować tonącą w długach, bez licencji Wisłę w styczniu 2019 r. Maciej Stolarczyk, Skowronek, Hyballa, Gula, Brzęczek - to lista trenerów, którzy przewinęli się przez szatnię w niewiele ponad trzy lata. Zamiast hasła jeden szkoleniowiec na pięć lat mamy inne - pięciu trenerów w trzy lata. Sytuację sportową miał ustabilizować dyrektor Tomasz Pasiecznyt, ale po dziewięciu miesiącach, na początku marca również on został zwolniony. Wszystko wskazuje na to, że Wisła zechce zastosować model angielski - cała władza w części sportowej powędruje w ręce Jerzego Brzęczka. To on ma czuwać nie tylko nad formą zespołu, ale też nad jakością transferów. Michał Białoński, Interia