Jaroszewski to jedyny Polak, który wystąpił w spotkaniu estońskiej ekstraklasy. Do Levadii dołączył w 2002 roku. Z drużyną z Tallina zdobył wicemistrzostwo Estonii, by od razu potem wrócić do kraju, do Śląska Wrocław. - Pobyt w Estonii wspominam bardzo miło. Szczególnie zapadły mi w pamięci białe noce, które występują w czerwcu - wspomina Jaroszewski. Co powiedziałby wiślakom, którzy z aktualnymi mistrzami Estonii zmierzą się w lipcu? - Levadia w polskiej ekstraklasie lokowałaby się pewnie gdzieś w środku tabeli. Z Wisłą na pewno zagra na sto procent, ale to mistrzowie Polski są bardziej doświadczeni i powinni wygrać ten dwumecz. Jeśli zagrają konsekwentnie, nie będzie problemu - wyjaśnił Jaroszewski. Dodał, że Wisła szczególnie dużo uwagi musi poświęcić duetowi rosyjskich napastników. - Strzelają sporo bramek - ostrzega bramkarz. Chodzi o Jarosława Dmitrijewa i Nikitę Andriejewa. Drugi z nich tego lata miał dołączyć do Legii Warszawa, ale trener Jan Urban nie dał się przekonać i po krótkim okresie próbnym odesłał Rosjanina z powrotem do Estonii. Poprzez dobry występ z Wisłą Andriejew będzie mógł wysłać sygnał do trenera Urbana, że się pomylił.