INTERIA.PL: Ci się stało z Wami, że nagle przegraliście dwa mecze z rzędu u siebie? Łukasz Garguła, piłkarz Wisły Kraków: Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Na pewno problemem było też to, że wypadł nam w tych meczach Arek Głowacki. - Poza tym runda jesienna, to było co innego - każdy wystartował z czystą głową i inaczej się to wszystko układało. Na wiosnę się gra ciężej, ale to nie usprawiedliwia nas. Nasze wyniki nie są zadowalające, ale z drugiej strony, zakładając jakiekolwiek plany na ten sezon, to my byliśmy skazywani na porażkę już na starcie. Pokazaliśmy jednak, że potrafimy grać w piłkę i zdobywaliśmy punkty. - Spotkanie z Zawiszą nie wyszło nam. Byliśmy w nim lepszym zespołem, ale ewidentnie brakowało strzelenia bramki. Musimy jak najszybciej wyciągnąć z tego wnioski. Zostały nam trzy mecze rundy zasadniczej i w każdym z nich chcemy powalczyć o pełna pulę.Teraz gracie na wyjeździe z Zagłębiem Lubin.- Do tego spotkania zostało nam trochę czasu. Każdy z nas miał dwa dni wolnego na poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie. Do tej pory wygrywaliśmy wszystkie spotkania na własnym stadionie, a teraz nagle dwa mecze z rzędu przegrywamy. Trzeba jak najszybciej się zrehabilitować. Mamy dwa wyjazdy i chcemy z nich przywieźć dobre wyniki. Trener tłumaczy Twoją postawę grą z kontuzją. Wyleczyłeś już ją? - Jeszcze na sto procent nie jestem wyleczony, ale właśnie przede mną najlepszy okres, by dojść do siebie po urazie, którego nabawiłem się w wyjazdowym starciu z Piastem. Jestem optymistycznie nastawiony i mam nadzieję, że w ciągu paru dni, jakie zostały do spotkania z Zagłębiem, zdążę stan mojej nogi poprawić. Gdy nadejdzie pora meczu, powinno być wszystko ok. Czy paradoksalnie dojście takiego tuza jak Semir Stilić nie zburzyło wam ładu w drugiej linii? Ty i Michał Chrapek odpowiadaliście za rozegranie, Ostoja Stjepanović, bądź Michał Nalepa za przerywanie akcji rywala. Teraz doszedł dodatkowy rozgrywający... - Semir wskoczył, nie zapominajmy, że jego aklimatyzacja też zajmie jakiś tam okres czasu. Ja teraz nie gram na pozycji, na której spędziłem rundę jesienną, ale jeśli będziemy wszyscy zdrowi, w optymalnej dyspozycji, to nasza gra z meczu na mecz powinna wyglądać coraz lepiej. Pojawiają się opinie, że Wisła jest w kryzysie. Zgadzasz się?- Bez przesady! Rundę zaczęliśmy dobrze - wygraliśmy na Piaście, derby też były zwycięskie. Później zaczęło nam brakować farta boiskowego. Jesienią po meczach, które miały podobny przebieg, potrafiliśmy wygrywać po 1-0. Wiemy, że to nie jest jakiś kryzys, tylko brak szczęścia. Paweł Brożek jesienią strzelał niemal z każdej sytuacji bramkę, a w spotkaniu z Zawiszą brakowało mu milimetrów. Albo minimalnie chybił celu, albo w ostatniej chwili go zblokowali. Czyli niuanse, ale one składają się na wynik. - Mam nadzieję, że na spotkanie z Zagłębiem każdy się indywidualnie "zepnie" i będzie chciał udowodnić, że potrafimy grać i dobrze, i skutecznie. Liga na wiosnę jest wyrównana. Nawet Widzew potrafi u siebie zatrzymać Zagłębie. - Dlatego powtarzam, że nie ma słabeuszy. Gramy teraz z teoretycznie słabszymi ekipami i może ktoś powiedzieć, że to będzie spacerek. Ale nic podobnego - wręcz przeciwnie, nasi rywale będę mieli na nas jeszcze większą "sprężarę". Wiadomo, że nie chcą stracić kontaktu z zespołami ich wyprzedzającymi. To będą mecze "na noże", będzie ciężko, ale spodziewamy się tego. Musimy się bardzo dobrze przygotować od strony mentalnej. Kto Cię najbardziej zaskakuje ostatnio? Pogoń? - Ona wygrywała w miarę regularnie także jesienią. Ruch jest największą niespodzianką. Był wiceliderem, wygrał sześć meczów z rzędu, choć teraz dwa mecze kolejne przegrał. W naszej lidze każdy może wygrać z każdym. Nie ma co patrzeć w ten sposób, że skoro za dwa tygodnie gramy u siebie z Podbeskidziem, to powinniśmy sobie poradzić. Nie, przede wszystkim nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość, bo trzeba się koncentrować na najbliższym rywalu, a poza tym, nie wolno nikogo lekceważyć. Rozmawiał w Myślenicach: Michał Białoński Sprawdź szczegóły z Ekstraklasy!