Najważniejsze, że "Biała Gwiazda" utrzymała sześciopunktową przewagę nad Wartą, której taką stratę niełatwo będzie odrobić. Na razie w każdym meczu poznaniacy zdobywają przeciętnie 0.7 pkt, więc łatwo sobie obliczyć, ile razy muszą wyjść na murawę, by uciułać sześć "oczek". Jednocześnie krakowianie zwiększyli przewagę nad Legią i Bruk-Bet Termalicą, zatem w tabeli mogą się czuć w miarę bezpiecznie, co nie znaczy, że mogą sobie pozwolić na drzemkę. Mentalnie Wisła została w szatni? W tym momencie warto przejść do mankamentów, których również jest sporo. Trener Gula uczula zespół w sprawie koncentracji na początku meczu. Na razie efekt jest taki, że w Grodzisku Wisła straciła gola po 20 sekundach, uratował ją tylko spalony Kuzimskiego. Ale w tej akcji równie dobrze mogło nie być spalonego, tylko bramka, gdyby tylko Adam Zrelak lepiej przyjął piłkę miałby czystą pozycję. Dlaczego? Serafin Szota wyszedł ze strefy, by przeciąć podanie, ale nie sięgnął piłki. Stopera asekurować próbował Konrad Gruszkowski, ale Słowak ze Starej Lubovni wziął go na plecy, więc wiślak mógłby tylko oglądać jak rywal strzela na bramkę z piłkarza Warty. CZYTAJ TEŻ: <a href="https://sport.interia.pl/klub-wisla-krakow/news-w-wisle-krakow-przyszedl-czas-na-wstrzas,nId,5690748">Jawor grzmi: W Wiśle przyszedł czas na wstrząs!</a> Gdyby wrócić do zarania tej akcji poznaniaków, to okazałoby się, że Michal Szkvarka był za daleko od podającego w pole karne Roberta Iwanowa, a Aschraf El Mahdioui nie zdołał zatrzymać piłki, mimo że przeleciała centymetr od jego nogi, co nie zmienia faktu, że Holender był jedną z najjaśniejszych postaci Wisły w tym spotkaniu. W zbyt wielu momentach tego meczu obrona "Białej Gwiazdy" istniała tylko teoretycznie. Przy tym warto zaznaczyć, że jeśli chodzi o siłę rażenia, grająca w PKO Ekstraklasie Warta jest dziś znacznie słabsza od pierwszoligowego Widzewa, z którym wiślacy mierzyli się w miniony czwartek. Trener o twarzy licealisty Dawid Szulczek potrafi jednak tak ustawić zespół taktycznie, że ten punktuje. Przechwyt po wysokim pressingu i mocne podanie w pole karne są jego mocną bronią. Ten element Warta ma naprawdę dobrze wyćwiczony, a fakt, że stosowała go bardzo często, jest kolejnym dowodem na to, że liga rozgryzła Wisłę Guli. Liga wie, że wiślacy nie wybijają piłki na oślep, tylko mozolnie starają się budować ataki krótkimi podaniami. To gra widowiskowa, ale przy wysokim podejściu dobrze zorganizowanego rywala także wielce ryzykowna. Jak Wisła straciła bramkę? Cztery sekundy na kawę i Ocean Spokojny przed Iwanowem Jak Wisła straciła bramkę? Jak zwykle infantylnie. Po wrzucie z autu Warty Gieorgij Żukow głową piłkę wybił pod nogi rywala, ale to nie była przyczyną katastrofy. Spowodowało ją brak wyjścia całej linii defensywnej wyżej do przeciwnika. Wiślacy stali jak zaczarowani tuż przed polem karnym. Nikt nie atakował Iwanowa, który spokojnie z piłką podciągał pod "szesnastkę", miał przed sobą Ocean Spokojny przestrzeni i żadnego rywala. W strategicznym miejscu, z którego mógł przecież groźnie strzelić na bramkę, wiślacy dali mu aż cztery sekundy na decyzję. Nie cztery dziesiąte sekundy, tylko cztery sekundy! Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-studio-ekstraklasa/aktualnosci?utm_source=esatekst&utm_medium=esatekst&utm_campaign=esatekst">Sprawdź!</a> Michal Frydrych pokazywał kolegom ręką, by ktoś wyszedł pod Bułgara. Ale nikt nie zareagował. Brown Forbes, Aschraf, który zabezpieczał pole karne, Szkvarka, który został na prawej stronie, by robić przewagę przy aucie, mieli za daleko. Jedynym, który mógł wyjść był Matej Hanousek, bo w jego strefie nie było rywali, a Młyński pilnował na lewej flance Jana Grzesika, za którym raz nie udało mu się nadążyć. Można rzecz obrazowo, że Iwanow miał tyle czasu, że zdążył zaparzyć i wypić kawę, podać w pole karne, gdzie Szota obserwował piłkę, ale stracił z radaru Zrelaka, który z bliska zdobył bramkę. Można było mieć spore pretensje do Szoty. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że młody wiślak wygrał sporo pojedynków z rywalami, w tym ze Zrelakiem. Sęk w tym, że stoper jest jak saper. Nikt nie wylicza mu min, które rozbroił, tylko tę, na którą nastąpił i wyleciał w powietrze. Wisła z podciętymi skrzydłami Skrzydła Wisły w Grodzisku były podcięte. Yaw Yeboach tym razem był skoncentrowany na działaniach defensywnych, kilka razy przerwał akcje rywali, ale w ofensywie brakowało mu prądu. Mateusz Młyński zanotował jeden ze słabszych występów. W ofensywie nie wygrał ani jednego pojedynku, zdarzały mu się też drzemki. Na początku II połowy miał przewagę kilku metrów nad Grzesikiem, ten jednak przyspieszył, samotnie wpadł w pole karne i oddał niegroźny strzał, który był łatwy do obrony dla Pawła Kieszka. Po raz kolejny Gula miał nosa. Dobre zmiany Savicia i Hugiego Trener Gula znowu wygrał zmianami. Dobrą dał Stefan Savić, który nie biega tyle co Szkvarka, ale technicznie bije Słowaka na głowę i ma lepszy zmysł do rozgrywania. Byle tylko nie chować go na skrzydle. Nie zawiódł inny zmiennik - Dor Hugi, który asystował przy wyrównującej bramce Michala Frydrycha. Akcję dobrze rozprowadził Savić, który zwodem na lewą nogę zgubił Jakuba Kiełba, mądrym podaniem na skrzydło, do Hugiego, a ten idealnie podał do Frydrycha. Koncert Aschrafa, Frydrych liderem, co się zowie! Aschraf El Mahdioui zagrał koncertowo. Piłkarski klej, gracja, z jaką operował piłką, przegląd pola, celność podań, także tych przesuwających ataki do przodu, mogły imponować. Także jego odbiór na połowie rywala zainicjował akcję, po której goście wyrównali. W takiej formie Aschraf przerasta ligę. Brakuje Wiśle równie klasowego zawodnika na pozycji rozgrywającego. Jak tak dalej pójdzie, może Savić wcieli się w jego rolę. Kto zostanie najlepszym sportowcem 2021 roku? - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-as-sportu-2021/plebiscyt/news-as-sportu-2021-zasady-plebiscytu-interii,nId,5651126?utm_source=assportuteksty&utm_medium=assportuteksty&utm_campaign=assportuteksty">GŁOSUJ TUTAJ!</a> Michal Frydrych potwierdził, że jest dowódcą drużyny. Bierze odpowiedzialność za nią na klatę. Porażka w Grodzisku Wielkopolskim mogłaby zasiać panikę w wiślackich szeregach. Remis po jego golu powoduje, że kibice "Białej Gwiazdy" mogą zaśpiewać: "Jaki tu spokój, na-na-na, nic (złego) się nie dzieje, na-na-na-na". Frydrych staje się ekspertem od bramek zdobytych w ostatnich sekundach meczu. Jego pierwsza taka uratowała punkt we wrześniowym spotkaniu z Lechią. Co Wisła musi poprawić po remisie z Wartą? Chcąc regularnie i nie przypadkowo punktować na wyjazdach, chłopcy z Reymonta muszą poprawić grę obronną. Nie wystarczy wrócić do strefy i stać w niej biernie. Potrzebny jest jeszcze agresywny doskok do rywala z piłką, ciasne go pilnowanie. PKO Ekstraklasa może nie jest najlepszą technicznie ligą, ale większość zespołów nastawia się na twardą defensywę i szybki atak. Przeciwnicy potrafią bezlitośnie wykorzystywać, jeśli ktoś stoi w obronie jak słup z kopalni soli Wieliczka. Michał Białoński, Interia