- Skończyły się czasy głaskania piłkarzy - ogłasza trener Wisły Franciszek Smuda, który ledwie wrócił z drużyną ze zgrupowania w Grodzisku Wielkopolski, a już wyjeżdża na kolejne - do Turcji.
To nie Smuda, tylko ciężka praca pod jego okiem czyni cuda - do takiego wniosku można dojść, gdy obserwuje się porządki panujące w Wiśle. Mając świeżo w pamięci letnie treningi, piłkarze wiedzą, że przygotowania do sezonu u Franza to nie przelewki. Latem ze zmęczenia niektórym wiślakom zdarzało się wymiotować.
- W Grodzisku nie było podlewania tui, bo ziemia była za bardzo zmrożona - mówił żartem Franz.
Były selekcjoner reprezentacji Polski pochwalił za podejście do pracy wychowanków klubu Alana Urygę i Michała Nalepę (karierę zaczynał w Unii Oświęcim, ale jako czternastolatek przeprowadził się do Wisły).
- Pochwaliłem ich w rozmowie z prezesem i dyrektorem klubu. Uryga zrobił spore postępy, podobnie Nalepa. Obaj bardzo dobrze wyglądają i pracują. Nalepa schudł, a jeszcze ma zamiar trochę zejść z wagi, wszystko idzie ku dobremu. Reszta także zależy od nich, żeby tylko nie robili "baboli" na boisku - opowiada trener.
Jednocześnie Franz zaznacza, że we współczesnym futbolu nie można się litować nad piłkarzami. - 15-20 lat temu było litowanie, chuchanie, dmuchanie. Trener, prezes martwili się, zastanawiali, kogo pogłaskać. Skończyły się te czasy! Albo umiesz grać w piłkę, jesteś przydatny do zespołu, albo nie i maszerujesz dalej. Piłka to jest biznes! - dowodzi Smuda.
- To nie jest tak, jak dawniej, gdy przyszedł do nas "Żuraw" i tylko się go głaskało, żeby grał - w ten sposób Smuda żartem zaczepiał siedzącego za nim skauta Wisły Maciej Żurawskiego. - Przed meczem z Interem niemal na kolanach "Żurawia" prosiłem, żeby zagrał na lewej pomocy. I zagrał! Teraz już koniec, nie klękam! Maciek był ostatnim, przed którym to zrobiłem - przekomarzał się szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".
Z powodów kłopotów zdrowotnych z sercem Wisła na wiosnę nie będzie mogła liczyć na Marko Jovanovicia, który leczy się w Serbii. Kontuzję leczy także inny stoper - Michał Czekaj. Wbrew tym ubytkom Smuda zapewnia:
- Nie będzie żadnych kłopotów, ja mam tylu stoperów, że damy rady.
Trener Wisły komplementuje Osmana Chaveza, który jesienią wystąpił tylko w czterech meczach.
- Osman wyśmienicie trenuje. Rozmawiałem z nim, jego celem jest mundial. Chyba pierwszy raz w życiu dostaje takie baty. Jest mu ciężko. Gdy widzę, że już nie oddycha, to mu mówię: "Mundial"! Wtedy dostaje motywacji i jedzie dalej - opowiada Franciszek Smuda.
Jak będzie wyglądała Wisła po tak ostrych treningach? Zobaczymy już 17 lutego, gdy "Biała Gwiazda" zmierzy się w Gliwicach z Piastem. Wcześniej formę wiślaków w Turcji sprawdzą m.in. piłkarze FSV Frankfurt (29 stycznia).
Autor: Michał Białoński