Kazimierz Węgrzyn po remisie Wisły z Lechią (2-2) zaatakował Smudę o to, że ten źle przygotował zespół do rundy wiosennej, przez co rzekomo zawodników trapią kontuzję. - Jeżeli Kazek Węgrzyn jest tak wszechwiedzący, to niech się weźmie za trenerkę, a ja wtedy tam sobie usiądę i opowiem o jego dokonaniach - zrewanżował się Franz Smuda. - Te kity sprzedawać telewidzom jest bardzo łatwo, mogę ich sprzedać jeszcze więcej od niego - zdenerwował się Franz. Trener wiślaków mówił też o zmianach kadrowych, jakie czekają ekipę w nowym sezonie. Wszystko wskazuje na to, że w "Białej Gwieździe" nie zostanie Piotr Brożek, choć w ostatnich meczach zanotował zwyżkę formy. - Czy zarekomendowałem zarządowi przedłużenie Piotrkowi kontraktu? Każdy piłkarz się sam rekomenduje, bierze się pod uwagę nie jeden dobry mecz, tylko co najmniej 10 - tłumaczył Smuda. - Na pewno musimy szukać lewego obrońcy. Mamy na widoku dobrego zawodnika na tę pozycję. Przy okazji Franz przypomniał historię z odkryciem talentu Marka Citki, którego z Jagiellonii sprowadził do wielkiego wówczas Widzewa Łódź. - Oglądałem Citkę w drugiej lidze i powiedziałem, że rozstrzygnę o jego przydatności do Widzewa po obejrzeniu pięciu meczów, a nie jednego. Wynik był pozytywny dla Citki - 3-2 - wspomina Franz. - W tych dwóch przegranych był za bardzo rozluźniony, zabawiał się z obrońcami i bramkarzem, na linię "wjeżdżał" - przypomina trener. Zapytaliśmy szkoleniowca Wisły o to, czy nie załamały go bluzgi, jakie zebrał od kibiców własnego zespołu podczas meczu z Lechią Gdańsk. - Ach, na temat kibiców nie wypowiadam się, a jak zobaczę, że ..... (długa cisza - przyp. red.). Nie, nic nie powiem - ten problem zarząd powinien rozwiązać - ugryzł się w język trener Smuda. Po chwili wrócił do tematu: - Podejrzewam, że od kibiców dostało mi się za to, że ostatnio chwaliłem prezesa Bednarza i tym im podpadłem. A ja nie wstydzę się tych słów, powiedziałem prawdę, zawszę ją walę jak kawę jak ławę. Prezes Bednarz pracował ciężko jak wół, byśmy dostali licencję i trzeba to podkreślić - dodał były selekcjoner. - To, czy ktoś z kibiców źle się o mnie wypowiada, to jego indywidualna sprawa. Widocznie nie wszyscy wiedzą, w jakich okolicznościach my trenerzy pracujemy. Gdyby wiedzieli, w jakich bólach to robimy, to pewnie by nas nie krytykowali - uważa Smuda. - Dążymy do optymalizacji składu, uważam w tym momencie zasługujemy na wsparcie, a nie na krytykę. Franz mobilizuje Wisłę przed ostatnim starciem sezonu, w którym "Biała Gwiazda" podejmie Zawiszę (niedziela, godz. 18, transmisja w Polsacie Sport). - Chłopaki od dawna wiedzą, że jeśli zajmiemy czwarte miejsce, to klub zarobi znacznie więcej pieniędzy niż za siódme miejsce. Ale u Smudy zawsze jest gra na całego, choćby stawką meczu była czapka gruszek albo śliwek - zaznacza Franz. Z Myślenic Michał Białoński