O planach na Sylwestra, o swych wrażeniach z pierwszej wizyty na meczu hokejowym i o przyszłych transferach Wisły rozmawiamy z jej trenerem Franciszkiem Smudą.
Interia.pl: Gdzie się pan wybiera na Sylwestra?
Franciszek Smuda, trener Wisły: - Jeszcze z żoną nie zdecydowaliśmy. Liczymy na "spontan". One najlepiej wychodzą. Zatem decyzję podejmiemy w ostatniej chwili.
Był pan ostatnio na finale Pucharu Polski w hokeju na lodzie. Jak się spodobało?
- Gdy grałem w piłkę w Stanach, to koledzy ciągnęli mnie najpierw na mecze Chicago Blackhawks, a później, w Nowym Jorku, na Rangersów. Odpowiadałem im: "Dajcie mi spokój, przecież tam w ogóle krążka nie widać".
- Okazuje się jednak, że nie jest tak źle i hokej wciąga! Mecz Cracovii z Sanokiem bardzo mi się spodobał. W pierwszej tercji "Pasy" były świetne, ale w dwóch następnych Sanok pokazał klasę.
- Kraków Arenę zwiedziłem po raz pierwszy. Robi imponujące wrażenie. Obiekt mamy już światowy, teraz trzeba jeszcze zbudować drużynę hokejową na takim samym poziomie.
Wracając do piłki, do Wisły, głośno ostatnio o tym, że ma pan testować trzech Peruwiańczyków poleconych przez menedżera Schanksa. Prawda?
- Plotka. Owszem, słyszałem o tych chłopakach, podobno nieźle wypadli w reprezentacji Peru do lat 20 na ostatnim turnieju i to wszystko. Nie wiem nic na ten temat, żeby mieli przyjechać do nas na testy, a skoro nie wiem o tym, to znaczy, że nie jest to prawdą.
A co z trzema transferami zimowymi, o których mówił nam pan przed świętami. Konkretyzują się?
- Jadę właśnie na spotkanie w tej sprawie. Więcej szczegółów mają nasi skauci Żurawski i Kuźba, a także dyrektor Kapka. Wierzę, że będzie dobrze i się wzmocnimy.
Przygotowania zimowe będą podobne do tych z ubiegłego roku?
- Nie, z pewnością będą lżejsze, nie będziemy tyle "pruli", co w zeszłym roku. I nie chodzi o to, żeby nikt mi nie zarzucił, że zajechałem zespół, tylko po prostu chłopaki po przerwie przyjadą już prawie przygotowani. Każdy z nich wziął sobie na święta rozpiskę treningów indywidualnych i nie było tak, że to my im wciskamy te rozpiski, tylko oni sami się o nie dopytywali. W ten sposób każdy przyjdzie prawie gotowy do meczów, więc oszczędza mnie. A dołożymy tylko to, co potrzebujemy, czyli założenia taktyczne.
Rozmawiał: Michał Białoński