- Przed meczem spodziewaliśmy się, że to będzie mecz walki. Wiedzieliśmy, że Pogoń na wyjazdach gra bardzo dobrze, wygrała wiele spotkań. Obawiałem się, że będzie trudnym rywalem i to się potwierdziło. Dlatego tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa. Najważniejsze są punkty, by zostać w ósemce. Zimę spędzimy na podium, co cieszy mnie , piłkarzy i kibiców przede wszystkim - podkreślał Smuda. - Mam nadzieję, że na wiosnę uda się powalczyć o coś więcej, ale aby tak się stało, to wszyscy wiecie, co nas czeka - mówił enigmatycznie trener, mając na myśli konieczność wzmacniania zespołu, podczas gdy kasa świeci pustkami. Smuda dodał, że nie wolno popełniać takich błędów, jak ten, jaki się przytrafił Piotrkowi Brożkowi (po nim Pogoń miała rzut karny). - Piotrek lekceważąco podał z odległości 30 m do bramkarza, takie zagranie każdy prześwietli z 10 razy zanim piłka przejdzie do bramkarza. Te 30 metrów to przecież kawał drogi - tłumaczył Franz. - W przewie mówiłem chłopakom: "Grajmy do przodu, nie tylko z bramkarzem, bo wszystko się może zdarzyć", ale Piotrek przechytrzył wszystkich. Skąd taka forma Łukasza Burligi? - Czekałem długo, aż ten chłopak zrozumie, po co gra w piłkę. Myślę, że przy jego problemach, to co teraz osiągnął, jest dla niego samego wielkim zwycięstwem. Teraz ten chłopak jest całkiem normalny, myśli tak jak powinien i będzie chciał osiągać jeszcze większe cele niż do tej pory. Fajnie z jego strony, że podbiegł do mnie i podziękował, ale cały zespół się cieszy w takich momentach. Na odprawie przed tym meczem mówiliśmy sobie, jakie cele chcemy osiągnąć w tym meczu. One dotyczyły Burligi szczególnie. W przerwie powiedziałem Łukaszowi, że na razie gra padlinę, a on odparł: "Trenerze, teraz pokażę panu, co potrafię". Smuda, zapytany o to, czy Wisła określiła się, że korzysta z klauzuli o przedłużeniu kontraktu z Burligą (wiślacy mają furtkę rozwiązania kontraktu z końcem roku), odparł: - Takie klauzule ja mam w szafie. Łukasz tym bardziej musi grać, walczyć, być zdyscyplinowanym - dodawał były selekcjoner. Na koniec Franz wrócił do tematyki transferowej, gdyż otrzymał pytanie o to, co udało mu się wynegocjować na piątkowym spotkaniu z właścicielem Bogusławem Cupiałem. - Na razie rozmawiam z tymi, którzy mają kasę, bo tylko oni mogą nam coś "fundnąć". Proszę uwierzyć, że się staramy i prezes Cupiał też się stara, aby wzmocnić zespół. Ja jestem dobrej myśli, że kogoś sprowadzimy, bo tych cudów na cały sezon nam nie starczy - zaznaczył Franz. - Mamy oferty sprowadzenia zawodników po milionie, a nawet dwa miliony euro, ale na pewno na ugryzienie takich zębów nie mamy. Można za to ugryźć zawodników, którzy mogą się rozwinąć i bardzo nam pomóc - powiedział Franciszek Smuda. Autor: Michał Białoński