Już dzisiaj rusza 16. kolejka Orange Ekstraklasy, a w niedzielę wiślaków czeka ciężka przeprawa w Zabrzu z Górnikiem. INTERIA.PL: Znałeś Macieja Skorżę z reprezentacji Pawła Janasa. W Wiśle ten trener jednak dzieli i rządzi, nie jest tylko asystentem, jak w kadrze. Przebywasz regularnie w szatni Wisły, trenujesz z jej piłkarzami, znasz zatem tamtejszy klimat. W czym tkwi siła Skorży, że zespół z Reymonta odskoczył wszystkim tak bardzo, że aż pobili osiągnięcie Wisły z Twoich czasów z 1998 r.? Tomasz Frankowski: - Wydaje się, że Skorża uspokoił natężenie treningów, poprawił też ich jakość w stosunku do Dana Petrescu, który chciał zbyt dużo. Poprawił też w stosunku do Okuki, który chciał być może byle jak. To moja opinia, czyli kogoś, kto przyglądał się z boku. Przy Skorży zawodnicy zobaczyli, że trafili na fachowca. I wszystko to "załapało". Treningi w Wiśle mają bardzo fajne. Są monitorowani przy użyciu sport testerów, które sprawdzają wydolność organizmu każdego piłkarza. Trenerzy Nie przesadzają z obciążeniami treningowymi ze względu na trudne warunki klimatyczne. Wiślacy są też dobrze ustawieni taktycznie, wiedzą co mają grać. Dzięki temu wszystkiemu odskoczyli rywalom. Wynika z tego, że Jastrzębski, z którym współpracuje Skorża nie jest gorszym fachowcem, niż Ryszard Szul, który był współautorem sukcesów z ery Kasperczaka? - Nie słyszałem, żeby teraz Skorża współpracował z Jastrzębskim. W kadrze współpracowali razem, ale teraz rolę trenera od przygotowania fizycznego w Wiśle pełni Andrzej Bahr. Z nim właśnie są ustalane obciążenia treningowe. Chyba, że się mylę. Jakim cudem 35-letni Skorża ma posłuch w szatni? Taki Cleber jest ledwie od niego o dwa lata młodszy! - Wiek w niczym nie przeszkadza. Młody trener ma autorytet jeśli drużyna wygrywa. Jeśli zaczną się trudne momenty, to dziennikarze od razu wypomną Skorży, że piłkarze wchodzą mu na głowę. Życzę mu i piłkarzom, oby jak najdłużej trwała ta ich passa zwycięstw. Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL