"Franek" od minionego poniedziałku dołączył do Wisły, by z nią potrenować po kontuzji, jaka gnębiła go od blisko roku. Obecność "Łowcy Bramek" w gronie wiślaków nie spodobała się Stowarzyszeniu Kibiców Wisły Kraków, które w specjalnym oświadczeniu zaprotestowało przeciw dopuszczeniu Frankowskiego do treningów z zespołem. Kibice mają pretensje do "Franka" o sposób, w jaki się przed dwoma laty pożegnał z Wisłą, odchodząc do Elche. Uważają piłkarza za dezertera. - Jeśli ma być z tego kłopot, to mogę ze skutkiem natychmiastowym przerwać treningi - zapewnia Frankowski. - Pewne jest jedno - co kibice mają jakieś nieprawdziwe informacje na temat mojego odejścia z Wisły. - Z tego oświadczenia, czy z innych relacji, plotek wynika, że ci kibice mają totalnie rozbieżne informacje w stosunku do rzeczywistych na temat jak odszedłem i dlaczego odszedłem. Wciąż ciągną ten wątek, ale wiedzą dużo nieprawdy. Na pewno nie jest to miła sytuacja, ale z tego co widzę, to ponad 90 procent kibiców nie podpisuje się pod tym, co twierdzi SKWK. - Jeszcze raz podkreślam: nie wiem o co im chodzi. Usłyszeli chyba jakieś plotki, no ale trudno - dodaje "Franek". Były reprezentant Polski stara się odzyskać formę, by podpisać kontrakt z jakimś, najpewniej zagranicznym klubem. - Na razie w temacie ofert dla mnie nie ma nic konkretnego - nie ukrywa. A jak dyspozycja sympatycznego piłkarza? - Mogę już kopać piłkę mocno z prawej nogi. W piątek na treningu już to robiłem. Zatem wszystko się rozwija pozytywnie - mówi z nadzieją w głosie. Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL