Oto wypowiedzi trenerów po meczu Wisła - Górnik Łęczna (2-0). Franciszek Smuda (Wisła): - Semir Stilić pojechał do szpitala na prześwietlenie. Noga mu bardzo spuchła, nie chciałbym, aby się okazało, że ma poważną kontuzję, przez którą straci trzy ostatnie mecze, jakie nas czekają w tym roku (po badaniach okazało się, że Stilić nie ma złamania, a jedynie silne stłuczenie i duży krwiak - red.). Paweł Brożek utykał, ale to nic groźnego. Obrońcy Górnika grali twardo, na tym polega futbol. - Pawła Brożka znamy przez szereg lat. Miewa mecze, które wygrywa sam, miewa takie, gdy nie idzie mu. To nasz jedyny snajper i napastnik, więc musimy na niego chuchać i dmuchać, a nie narzekać. - Duet Sarki - Guerrier czasem mnie doprowadza do takiego stanu, że wydaje mi się, iż za sekundę wyląduję w Kobierzynie. Czasem też z ich gry wynika coś dobrego i wygrywa się mecze. To są nierówni zawodnicy, staram się ich poprawiać na treningach. Sarki mógł dziś strzelić trzy bramki sam, ale jego decyzje były inne. Jurij Szatałow (Górnik Łęczna): - Wisła była lepszym zespołem, może nie w zdecydowany sposób, ale szybciej i lepiej operowała piłką. Ten wynik jest sprawiedliwy. Wisła była lepsza. Czy trener nie ma pretensji do zespołu o marnowanie okazji, takich jak ta Szałachowskiego? - Nie tylko on, bo przy stanie 1-0 Burkhardt też miał swoją szansę. Ja jestem już zmęczony tymi sytuacjami. Najłatwiej mieć pretensje, ale innego wyjścia nie ma jak praca i my ją będziemy wykonywać. Z Krakowa Michał Białoński