Wielu spodziewało się, że macedoński pomocnik Enis Fazlagić nie doczeka debiutu w Fortuna I lidze. Spekulowano, że trafi do tego czasu na wypożyczenie. Raz, że to zawodnik bez paszportu unijnego, wiec "zajmuje" w Wiśle Kraków jedno miejsce z bardzo ograniczonego limitu dla graczy spoza UE w I lidze. A dwa, że Wisła chętnie wypożyczyłaby go, by się promował, licząc, że wydane na niego swego czasu potężne pieniądze jednak po części się kiedyś zwrócą. Na razie jednak Macedończyk pozostaje w Krakowie i pojawił się w składzie na pierwszy mecz "Białej Gwiazdy" w Fortuna I Lidze, czyli na spotkanie z Sandecją. Jednak jego występ pozostawiał wiele do życzenia. Ci, którzy spodziewali się, że na poziomie niższym, niż Ekstraklasa zacznie w końcu błyszczeć, na razie srogo się zawiedli. Kibiców wyjątkowo zirytowało jedno z niedokładnych podań Fazlagicia, które w pierwszej połowie wylądowało na aucie, zamiast pod nogami kolegi. Nieudanych zagrań było więcej, choć zdarzały się też dobre, dłuższe piłki, przenoszące grę w odpowiedni sektor boiska. Trener Jerzy Brzęczek próbował bronić pomocnika po spotkaniu, sugerując, że Fazlagić jest pod dużą presją i nie potrafi przez to do końca "sprzedać" swoich umiejętności. Nie da się ukryć, że po tym, jak poprzedni szkoleniowiec Adrian Gula próbował zastąpić 22-latkiem gwiazdę zespołu Aschrafa El Mahdiouiego, oczekiwania wobec Macedończyka były niewspółmierne do tego, co na razie pod Wawelem pokazał. Czytaj także: Wisła Kraków przywitała się z I ligą. I gorzko rozczarowała W rozmowie z Interią sam zawodnik zastrzega, że jest świadom, że tej presji w Krakowie nie uniknie. - Wiedziałem, do jakiego klubu przychodzę, jakim klubem jest Wisła Kraków. Jest tu presja, ale musimy dawać sobie z tym radę - przekonuje. I dodaje: - Nasi kibice wspierają nas na każdym meczu i musimy się z tego tylko cieszyć. Z tego, co można usłyszeć, jednego Fazlagiciowi zarzucić na pewno nie można: lenistwa. Nie można odmówić, że bardzo się stara. Ponoć zostaje regularnie po treningach, pracuje dużo na siłowni. Bywa, że wychodzi ostatni, bo cały czas próbuje zrobić coś więcej, niż tylko niezbędne przykazane minimum. Ale najwyraźniej jeszcze wciąż nie przekłada się to wystarczająco na czysto piłkarskie poczynania na boisku. Sam zawodnik zresztą to dostrzega. - Ekstraklasa pokazała mi, że muszę więcej pracować nad sobą, przede wszystkim pod względem fizycznym. Ale też nad wytrzymywaniem wysokiego tempa gry. Teraz już czuję, że jest lepiej, ale wciąż jest jeszcze miejsce na poprawę - przyznaje. O tym, czy trafi jeszcze na wspomniane wypożyczenie, Fazlagić mówi: - To skomplikowana kwestia, nie zależy to tylko od mojej decyzji. Cieszę się, że jestem tu, w Wiśle. Ciężko pracuję na co dzień, by się dobrze przygotować do każdej minuty, którą mam dostać od trenera. Daję z siebie wszystko, choć może czasem to nie wystarcza - wyznaje szczerze. Enis Fazlagić z Wisły Kraków chce się uczyć od Vullneta Bashy Inauguracyjne starcie w Fortuna I Lidze z Sandecją dla wielu wiślaków było trochę jak zderzenie z nadjeżdżającym pociągiem, jeśli chodzi o fizyczność gry i liczbę siłowych starć. - Widzę, że rywale w I lidze są fizycznie bardzo dobrze przygotowani. To dopiero pierwszy mecz, liczę, że będziemy w kolejnych grać lepiej. Ale mamy też wielu nowych zawodników w składzie, trenujemy krótko w takim zestawieniu. To jasne, że musimy prezentować się lepiej - zaznaczał Fazlagić. I dodawał: - To prawda, że nie kreowaliśmy wystarczająco okazji podbramkowych. Ale też boisko nam nie pomagało, jego stan. To chyba był efekt tego, że na naszym stadionie odbywały się wcześniej mistrzostwa w rugby. Choć oczywiście boisko jest takie same dla obu drużyn, musimy się do takich warunków zaadaptować. Swego czasu do Wisły trafił inny młody pomocnik z Bałkanów, który długo nie mógł się "przebudzić" i odnaleźć. Ale gdy w końcu odpalił, dał zespołowi wiele korzyści. Chodzi o Petara Brleka. Chorwat wtedy nie mógł się nachwalić współpracy z Radosławem Sobolewskim, który indywidualnie doglądał postępów pomocnika. Może dłuższa współpraca z asystentem Brzęczka, czyli właśnie "Sobolem", posłuży też ostatecznie Fazlagiciowi? - Jestem wdzięczny trenerom, całemu sztabowi, że są codziennie do naszej dyspozycji. Gdy tylko chcemy o cokolwiek zapytać, czy nad czymś popracować, są tu dla nas - zapewnia Macedończyk. Od niedawna Fazlagić ma też szansę współpracować z bardziej doświadczonym kolegą z linii pomocy, doskonale znanym pod Wawelem Vullnetem Bashą. I nie ukrywa, że wiele może się od niego nauczyć, bo 32-latek to niezwykle inteligentny boiskowo gracz. - To niesamowicie ważne mieć na co dzień na treningach wokół siebie takich graczy, których możesz podglądać. Takich, którzy dzielą się z tobą doświadczeniem. Basha pokazuje jakość w swojej grze. Pracujemy razem krótko, ale od razu widać, że wie, o co chodzi w futbolu. Ma też świetną technikę - chwali Macedończyk. - Dla młodych graczy to ważne móc współpracować z takimi zawodnikami.