Justyna Krupa, Interia: - Jak wrażenia po nieformalnym debiucie w zespole Wisły Kraków? Enis Fazlagić, nowy pomocnik Wisły Kraków: - Za mną już pierwszy sparing, z trudnym rywalem, jakim był Karabach Agdam. Koledzy z drużyny bardzo mi pomogli na starcie. Przede mną jednak bez wątpienia wiele pracy. Mam nadzieję, że z jak najlepszym skutkiem. Pana poprzednik w krakowskiej drużynie, czyli Aschraf El Mahdioui zastrzegał, że jego nominalną pozycją boiskową jest "szóstka", choć miał duży wpływ na rozgrywanie piłki w zespole Wisły. A Pan identyfikuje się jako typowy defensywny pomocnik? - W Żilinie grywałem przez te ponad trzy lata raczej jako boiskowa "szóstka", tylko w niektórych spotkaniach funkcjonowałem w roli "ósemki". Natomiast w tym meczu z Karabachem funkcjonowałem bardziej jako "ósemka", niż "szóstka". I dobrze czułem się na placu gry. Moim zadaniem jest dobrze się pokazać, a to trener już zadecyduje, czy bardziej będzie widział mnie jako typowego defensywnego pomocnika, czy jako "ósemkę". Ja czuję się komfortowo w obu tych rolach. Rozmawialiśmy już z trenerem Gulą wstępnie na ten temat. Myślę, że wiele będzie zależało od konkretnego meczu. Kiedy zaczynałem moją karierę, bywałem ustawiany bardziej z przodu, bardziej jako gracz "box-to-box", czy nawet na "dziesiątce". W miarę upływu czasu zostałem jednak wycofany na pozycję numer sześć. Wisła Kraków. Enis Fazlagić namawiany na transfer przez Adriana Gulę Bez wątpienia trener Adrian Gula odegrał ważną rolę w przekonaniu pana do oferty Wisły. Pojawiły się wszak komentarze, że był pan już "jedną nogą w Pradze", mówiło się też o propozycji z Turcji. - Rozmawiałem rzeczywiście z trenerem Gulą. Za każdym razem przekonywał mnie do transferu do Krakowa. Zaznaczał, że dla mnie Wisła będzie najlepszą opcją i będę w stanie pomóc drużynie. A także, że będę miał wsparcie zespołu. Generalnie przedstawiciele Wisły kontaktowali się ze mną i namawiali do przenosin do Krakowa. Czułem, że naprawdę mnie tam chcą i potrzebują. Doceniam to i cieszę się, że tak było. To nie pierwszy pana transfer do zagranicznego klubu, już jako 18-latek podjął pan decyzję o wyjeździe z Macedonii Płn. na Słowację, do Żyliny. Trudno było wówczas zmienić kraj, otoczenie będąc tak młodym chłopakiem? - Na pewno była to dla mnie nowa przygoda. Ale już jako 15-latek opuściłem miejsce, gdzie się urodziłem i przeniosłem się do Tetowa. Byłem więc przygotowany psychicznie na takie zmiany, jak wyjazd do Żyliny. Choć oczywiście nie było łatwo, bo wtedy jeszcze nie znałem słowackiego. Dobrze, że z angielskim sobie radziłem. Ale w MSK Żilina wszyscy bardzo fajnie się mną zajęli, to był dobry wybór, by taki klub wybrać na samym początku zagranicznej przygody. Czułem się tam bardzo komfortowo i bardzo lubiłem to miejsce. Teraz zdecydował się Pan na kolejny krok. Chyba jednak z polskiej Ekstraklasy nieco łatwiej można będzie się przebić do jeszcze lepszych klubów czy ewentualnie zostać dostrzeżonym przez przedstawicieli seniorskiej reprezentacji Macedonii Płn.? W młodzieżówce był pan ostatnio nawet kapitanem. - Zdecydowanie polska Ekstraklasa to wyższy poziom, niż słowacka Fortuna Liga. W słowackiej ekstraklasie gra wielu młodych graczy, w Polsce natomiast drużyny dysponują już bardziej doświadczonymi zawodnikami, mającymi jakość. Zaczynał pan przygodę z seniorską piłką w klubie Shkendija Tetowo, gdzie gra bardzo wielu albańskich graczy. Stąd zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie ma pan też albańskich korzeni. Fazlagić to chyba jednak bardziej bośniackie nazwisko? Jest nawet znany piosenkarz bośniacki o tym nazwisku - Muhamed Fazlagić - który swego czasu występował na Eurowizji. - Tak, korzenie mojej rodziny sięgają miejscowości Novi Pazar w Serbii, gdzie jednak mieszka też wielu ludzi o narodowości bośniackiej. Ale mój ojciec i ja urodziliśmy się już w Macedonii. A o tym piosenkarzu to nawet nie wiedziałem, muszę się tym zainteresować. Pana transferowi do Wisły towarzyszy spora presja związana z tym, że ma pan w założeniu zastąpić w kadrze "Białej Gwiazdy" Aschrafa El Mahdiouiego, dotychczasowego lidera drugiej linii krakowian. Będzie to naprawdę niełatwe wyzwanie, żeby od razu, na "dzień dobry" sprostać takim oczekiwaniom. - Pamiętam Aschrafa jeszcze z Fortuna Ligi, to niesamowity piłkarz z dużą jakością w grze. Każdy, kto widział choćby kilka jego meczów, wie, na co go stać. Dlatego nie jest może dobre, by tak stawiać sprawę w moim przypadku, by formułować takie oczekiwania. Ja jestem w Wiśle, by dać z siebie wszystko, by pomóc drużynie. Znacie się jeszcze z czasów Żiliny z Michalem Skvarką. Może fakt, że będziecie teraz razem współpracować w środku pola Wisły Kraków pomoże nie tylko panu, ale też w pewnym sensie pomoże samemu Michalowi. Był bowiem na jesieni często krytykowany na swoją grę. - Znam atuty i jakość Michala jako piłkarza. To bardzo dobry pomocnik. Musimy razem pracować jako drużyna, to nie dotyczy tylko mnie, czy "Skvaro". Musimy pomagać sobie nawzajem na boisku. Na pewno zrobimy krok do przodu jako zespół. Nie oglądałem wprawdzie wszystkich meczów Wisły z tego sezonu, jednak z tego, co zdążyłem zobaczyć, to Aschraf i "Skvaro" robili tu naprawdę dobrą robotę. Choć zawsze jest jeszcze przestrzeń na poprawę. Jestem jednak przekonany, że Michal będzie robił wszystko, by pomóc drużynie i jednocześnie będzie miał dobre statystyki. Same liczby - goli i asyst - akurat nie są w jego przypadku największym problemem. Natomiast część kibiców Wisły rzeczywiście oczekiwała więcej kreatywności, zwłaszcza w drugiej części rundy jesiennej. - Zawsze, gdy klub ma tylu kibiców, trudno jest usatysfakcjonować wszystkich. Ale będziemy się starać. Chcemy dobrze się przygotować i zacząć dobrze zmagania w Ekstraklasie na wiosnę. Mamy też ważną rywalizację w Pucharze Polski. Zrobimy, co w naszej mocy, by pchnąć Wisłę naprzód. Ostatnie Euro pokazało, że macedoński futbol jest na fali wznoszącej. Pojawiają się młodzi piłkarze z Macedonii Płn., którzy przebijają się w naprawdę dobrych klubach. - To prawda, że jako nacja zrobiliśmy krok do przodu w futbolowym rozwoju. Widać to zwłaszcza od 2017 roku, kiedy nasza kadra U-21 zakwalifikowała się na mistrzostwa Europy U-21. Później część z tych graczy trafiła do pierwszej reprezentacji. I w efekcie pierwsza kadra zaczęła grać naprawdę dobrze, awansowała po raz pierwszy w historii na Euro. A teraz mamy wciąż szanse na awans na mundial, bo gramy z Włochami w barażach. To niesamowity czas w historii macedońskiego futbolu. Wraca ludziom wiara w nasz futbol, kibice są naprawdę rozemocjonowani. Kiedy teraz reprezentacja Macedonii Płn. gra swoje mecze, w kraju panuje naprawdę euforia - nie tak, jak w przeszłości. Kiedyś kadra Macedonii to był głównie Goran Pandev i niewiele więcej. Teraz naprawdę widać, że pojawia się sporo talentów. Inspiracją dla pomocników może być np. Eljif Elmas z SSC Napoli. - Elmas to mój przyjaciel. Pogratulował mi ostatnio przenosin do Wisły, mieliśmy okazję krótko o tym pogadać. To świetna osoba i fantastyczny piłkarz, o wielkiej jakości. Myślę, że w przyszłości będzie naprawdę piłkarzem z samego ścisłego topu, z najlepszych klubów Europy. Ma niezwykły potencjał. Faktycznie Elmas ma prawo kojarzyć krakowski klub, bo latem zeszłego roku wystąpił w towarzyskim meczu Wisła - Napoli. - Jak najbardziej. Ja też kojarzę, że takie jubileuszowe spotkanie miało miejsce. A za młodu kto był Pańskim futbolowym idolem? - Od małego oglądam mnóstwo futbolu w telewizji, wszystkie ważne mecze. Jestem wielkim fanem Realu Madryt. Dlatego zwracam szczególną uwagę na pomocników "Królewskich". Bardzo lubiłem oglądać Mesuta Oezila z czasów Realu, to było niesamowite co gość potrafił robić z piłką. Kiedyś duże wrażenie robił też Kaka w czasach Milanu. Teraz podobnie jest z Luką Modriciem. A pana rodaka, byłego piłkarza Wisły Ostoję Stjepanovicia pamięta Pan z boiska? - Znamy się trochę na poziomie prywatnym, ale jego meczów z czasów Wisły nigdy nie oglądałem. Pamiętam natomiast nieco jego występów z ligi macedońskiej. Ostoja w każdym razie polecał mi Wisłę, rozmawialiśmy o jego przygodzie tutaj, w Polsce, opowiadał mi o kibicach Wisły. Nastawiam się na niesamowitą atmosferę na pierwszym naszym meczu w Krakowie. Dwaj piłkarze, którzy w tym okienku trafili do Wisły - Luis Fernandez i Sebastian Ring - w młodości intensywnie trenowali inne sporty poza futbolem: tenis i hokej. Pan też miał takie doświadczenia z innymi dyscyplinami sportu za młodu? - Od początku byłem skoncentrowany maksymalnie na piłce nożnej. Oczywiście próbowałem nieco innych sportów, ale tylko amatorsko. Zwłaszcza lubiłem grać w ping-ponga. Ale futbol to była od początku moja wielka pasja. A w wolnym od treningów czasie co Pan porabia? - Lubię się zrelaksować, dać odpocząć głowie. Ale potem zaczynam oglądać futbol w telewizji. Zawsze jest jakiś ciekawy mecz do obejrzenia. W mojej rodzinie zawsze w telewizji oglądano piłkarskie mecze, na tym się wychowałem. Podobno z aklimatyzacją w zespole Wisły nie ma Pan problemów, zwłaszcza pod względem językowym. Zna pan dobrze angielski, słowacki, no i bośniacki. Czyli dogada się pan z każdym. - Wszyscy w zespole ciągle oferują mi pomoc, pytają, czy czegoś nie potrzebuję. Bardzo się cieszę, że tak dobrze mnie przyjęto w drużynie Wisły. Rozmawiała: Justyna Krupa Czytaj także: Ekspert mówi wprost: Iga Świątek to najgorętsze nazwisko na rynku marketingowym