Z jednej strony pierwsza połowa rozgrywana była w niezłym tempie, a obie drużyny stwarzały sobie sytuacje, ale z drugiej żaden z zespołów przez 45 minut nie potrafił oddać celnego strzału. Poważna rozmowa w Wiśle Kraków. Mocne słowa Sobolewskiego Trochę więcej okazji miała Miedź. Jako pierwszy niecelnie uderzył Emmanuel Agbor, który z 10 metrów strzelił obok słupka. Jego uderzenie i tak było w miarę precyzyjne w porównaniu do próby Alana Urygi, którego kopnięcie poleciało wysoko nad bramką. Zresztą w pierwszej połowie piłka dwa razy lądowała na dachu trybun. Raz po interwencji w defensywie jednego z wiślaków, a raz po... strzale zawodnika gospodarzy. Przy takiej skuteczności piłkarze schodzący na przerwę nie mogli być z siebie zadowoleni, ale przewaga była po stronie Miedzi. Miedź - Wisła. Gole w drugiej połowie Druga odsłona zaczęła się jednak zupełnie inaczej. Miki Villar zagrał do wpadającego w pole karne Jesus Alfaro, a ten uderzył tuż przy słupku i pierwszy celny strzał od razu przyniósł bramkę. Miedź próbowała się odgryźć, a Wisła kontratakować. Tyle, że goście zaczęli trafiać w bramkę, a gospodarze cały czas zasypywali krakowian niecelnymi strzałami i dośrodkowaniami. Prezes Wisły Kraków reaguje. Klub zleci analizę Ale gdy już Miedź oddała celny strzał, to po nim nie było już co zbierać. Marcel Mansfeld z całej siły huknął zza pola karnego, dołożył do tego precyzję i Raton nie miał żadnych szans. Do końca spotkania oba zespoły próbowały szukać szansy na przechylenie szali na swoją korzyść, ale dalej zawodziła skuteczność. Po siedmiu spotkaniach Miedź ma 15 punktów, a Wisła dziewięć. PJ