Wisła Kraków ostatni raz tak daleko w Pucharze Polski doszła 11 lat temu. Wtedy przy Reymonta tliła się jeszcze nadzieja, że klub wkrótce będzie nawiązywał do największych sukcesów, więc półfinał niezbyt prestiżowych rozgrywek nie wywoływał takich emocji. Dziś sytuacja jest diametralnie inna - Wisła spadła do pierwszej ligi i od lat przysparza kibicom utrapień, więc wizja gry w finale na Stadionie Narodowym budzi podobną ekscytację jak niegdyś potyczki w europejskich pucharach. Widać to także po zainteresowaniu, bo ponad 33 tys. wejściówek na dzisiejszy mecz rozeszły się w niewiele ponad dobę. - W ćwierćfinale przeciwko Widzewowi Łódź zrobiliśmy wielką rzecz [wygrana po dogrywce 2:1]. Dlaczego więc teraz nie moglibyśmy tego powtórzyć? Gramy o finał i nasze marzenia. Wisła od dwóch dekad nie zagrała w finale. Czy to możliwe? 20 lat? To pokazuje, jak trudno jest się tam dostać. Jesteśmy podekscytowani i pragniemy się cieszyć, ale czujemy też odpowiedzialność. Będziemy walczyć - podkreśla Andre Rude, trener Wisły. Pełne trybuny przy okazji takiej potyczki wydają się być wielkim atutem, ale w przypadku wiślaków często było inaczej. Duże oczekiwania tysięcy kibiców w tamtym sezonie przerosły krakowian dwukrotnie - najpierw przegrali u siebie z Zagłębiem Sosnowiec, choć wygrana dawałaby im awans do Ekstraklasy na wyciągnięcie ręki. Niedługo później krakowianie znów nie udźwignęli presji, przegrywając półfinał barażu z Puszczą Niepołomice. Na problem z grą przy pełnych trybunach uwagę zwraca także Jarosław Królewski, prezes Wisły. "Trzykrotnie stadion miał pełne zapełnienie 33 000 widzów. Tylko raz przy pełnej frekwencji udało się nam wygrać [...] Biorąc pod uwagę media, ochronę i służby porządkowe, środowy mecz przejdzie do historii jako mecz z największą frekwencją od 2011 roku" - podkreśla prezes Wisły w mediach społecznościowych. Wisła w dzisiejszym pojedynku na pewno nie jest faworytem, ale nie stoi też na straconej pozycji. Notowania krakowian obniżyło sobotnie wyjazdowe spotkanie z Chrobrym Głogów, które wiślacy po fatalnej grze przegrali 2:3 i spadli na piąte miejsce w Fortuna I Lidzie. Piast w tym sezonie także nie zachwyca, bo w tabeli PKO Ekstraklasy zajmuje dopiero 12. miejsce i jest drużyną, która zaliczyła najwięcej remisów (14 w 26 spotkaniach). - Czy zaskoczył mnie fakt, że Wisła tak szybko wyprzedała cały stadion? Nie, bo wyniki i sukcesy w Pucharze Polski nakręcają kibiców. Wygrana z Widzewem niesamowicie ich zmobilizowała. Wisła już wiele razy udowodniła, że pod względem frekwencji jest czołowym klubem w Polsce, więc takiego zainteresowanie można się było spodziewać - dodaje Żurawski. Wisła Kraków - Piast Gliwice. Gdzie i kiedy oglądać mecz? Półfinał Pucharu Polski Wisła Kraków - Piast Gliwice dziś o godz. 17.30. W drugim półfinale Pogoń Szczecin podejmuje Jagiellonię Białystok (godz. 20.30). Transmisje obu spotkań w Polsacie Sport Extra, stream on-line na Polsat Box Go, relacja na Sport.Interia.pl. Piotr Jawor