Sobolewski zadziałał, bramka i asysta ze skrzydła Przywrócenie piłkarzom wiary w siebie i ożywienie skrzydeł - te dwa cele postawił sobie Sobolewski. Od dawna "Biała Gwiazda" nie miała asyst i bramek w wykonaniu skrzydłowych. To się bardzo szybko zmieniło, ale najpierw musiał być pomysł obsadzenia lewej obrony, która była bolączką krakowian, nominalnym prawym defensorem Bartoszem Jarochem. I to on ładnym strzałem głową w dalszy róg, po podaniu Mateusza Młyńskiego dał wiślakom prowadzenie. Warto nadmienić, że całą akcję napędził Luis Fernandez. Hiszpan uciekł Władysławowi Ochronczukowi i dograł do "Młynka". Sześć minut później Fernadez znów był największym bohaterem akcji. Po mocnym, dokładnym podaniu swego rodaka Angela Rodado zwiódł Macieja Dąbrowskiego, który ratował się faulem. Paweł Raczkowski od razu podyktował rzut karny. Fernandez wyczekał, aż Aleksander Bobek rzuci się w lewy róg, po czym delikatnym strzałem w prawy wymierzył sprawiedliwość. Wisła prowadziła 2-0, ale podrażniony ŁKS wreszcie zaczął zagrażać. Aktywny był Pirulo, ogólnie jednak łodzianom brakowało wykończenia akcji, bo w okolice "szesnastki" potrafili się przedostać. Radosław Sobolewski żył przy linii bocznej, gestykulacją, okrzykami pomagał drużynie, jak mógł. W końcówce I połowy, gdy jego ekipa zbyt łatwo traciła piłkę, uspokajał środkowych pomocników, na czele z Vullnetem Bashą. Zmiany Moskala, ŁKS wrócił do gry Ełkaesiacy stosunkowo szybko złapali kontakt bramkowy w drugiej połowie. Po rzucie rożnym Pirulo zamykał akcję, wykorzystał fakt, że Basha zostawił mu dużo miejsca i z bliska kopnął do siatki. Przyczyniły się do tego zmiany, jakie wprowadził Kazimierz Moska, wpuszczając Michała Trąbkę i Nelsona Balongo. W 60.min Monsalve podłożył nogę wychodzącemu na dobrą pozycję Fernandezowi. Wiślacy domagali się ukarania drugą żółtą kartką obrońcy gości, ale sędzia był innego zdania. Dwie minuty później Nelson Balongo mógł wyrównać. Zgubił krycie Colleya i Łasickiego, by zagłówkować obok słupka z sześciu metrów! W 69. min Baklongo miał jeszcze lepszą okazję, lecz przegrał pojedynek z Mikołajem Biegańskim. Trzeba przyznać, że bramkarz Wisły powoli staje się specjalistą od bronienia w sytuacjach oko w oko z rywalem. Gospodarze próbowali się odgryzać oskrzydlającymi atakami także po wejściu Momo Cisse. Po dośrodkowaniu Młyńskiego Rodado próbował podwyższyć na 3-1, a po "bombie" Cisse gości uratowała poprzeczka! Wymarzoną okazję, po dwójkowej akcji z Rodado, miał świeżo wprowadzony Bartosz Talar, lecz Bobek popisał się wspaniałą interwencją, ratując ŁKS. Po chwili goście cieszyli się z wyrównującej bramki, po tym jak Pirulo z rzutu wolnego idealnie trafił w dalszy róg. Szkoleniowiec łodzian Kazimierz Moskal został przyjęty jak zwykle gorąco. Nikt pod Wawelem nie zapomni mu tego, co zrobił dla Wisły. Pieniądze uzyskane z jego transferu do Lecha pozwoliły Wiśle przetrwać kryzys finansowy z 1990 r. Później wrócił do "Białej Gwiazdy", pomógł jej w zdobyciu dwóch mistrzostw Polski, a jako trener wprowadził ją do fazy grupowej Ligi Europy. - Moskal Kazimierz, nie rusz Kazika, bo zginiesz - zaśpiewali kibice. Po końcowym gwizdku trybuny ryknęły: "Co wy robicie, wy naszą Wisłę hańbicie!" Dostało się też władzom klubu za "amatorkę" w zarządzaniu. 13. kolejka Fortuna 1. Ligi Wisła Kraków - ŁKS 2-2 (2-0) Bramki: 1-0 Bartosz Jaroch (30. głową Młyński), 2-0 Fernandez (38. Z karnego), 2-1 Monsalve (57.), 2-2 Pirulo (78.). Wisła: Biegański - Gruszkowski, Łasicki (84. Moltenis), Colley, Jaroch - Hugi (65. Cisse), Basha (72. Talar), Duda (65. Plewka), Młyński (84. Starzyński) - Fernandez, Rodado. ŁKS: Bobek - Dankowski, Dąbrowski, Monsalve (69. Janczukowicz), Tutyskinas - Pirulo, Ochronczuk (69. Marciniak), Lorenc, Kort, Biel (55. Trąbka) - Radaszkiewicz (55. Balongo). Sędziował Paweł Raczkowski z Warszawy Żółte kartki: Łasicki, Colley oraz Monsalve. Widzów: 13 414