W 57. minucie sędziowie popełnili błąd nie wykluczając z gry Jakuba Jugasa, który faulując Jana Klimenta, pozbawił go realnej szansy na zdobycie bramki. Rozpędzony Wiślak znajdujący się w bocznym sektora boiska minął rywala i wysunął sobie piłkę do przodu. W tym momencie Jugas wykonał wślizg i zamiast trafić w futbolówkę, trafił w nogę przeciwnika powodując jego upadek. Sędzia Tomasz Kwiatkowski od razu odgwizdał przewinienie i ukarał faulującego żółtą kartką za przerwanie akcji korzystnej. Niestety, jak pokazały powtórki decyzja ta była raczej błędna. Zgodnie z przepisami gry faul ten powinniśmy zinterpretować, jako pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki, które karane jest wykluczeniem. Gdyby nie faul to Kliment wyszedłby sam na sam z bramkarzem i co najważniejsze nikt nie był mu w stanie w tym przeszkodzić. Cracovia powinna grać w osłabieniu? Zastanawiam się, dlaczego Paweł Raczkowski i Radosław Siejka, którzy pełnili funkcję sędziów VAR nie zdecydowali się na interwencję. Prawdopodobnie nie uznali oni tego za oczywisty błąd, co moim zdaniem jest złą interpretacją. Ogólnie trzeba przyznać, że nie był to trudny mecz do sędziowania. Zazwyczaj derby Krakowa charakteryzowały się walką na boisku i to często bardzo ostrą walką. Niedzielne starcie Wisły z Cracovią było dość spokojnie. Fakt, że zawodnicy kilka razy spięli się ze sobą, za co np. Maciej Sadlok otrzymał żółtą kartkę w 60. minucie. Uważam, że za tego typu zachowanie sędzia Tomasz Kwiatkowski powinien ukarać jeszcze Yawa Yeboah’a i Kamila Pestkę, którzy w 55. minucie, gdy piłka wyszła na aut zaczęli się odpychać i zachowywać niesportowo. Arbiter Kwiatkowski uznał, że zarządzi tą sytuacją i porozmawiał z zawodnikami, co często bardziej się sprawdza niż pokazanie kartek. Na całe szczęście dla sędziów Wisła Kraków wygrała to spotkanie i po meczu głównie trwają rozmowy o samym spotkaniu, a nie sytuacji z 57. minuty, gdzie arbitrzy nie wykluczyli Jakuba Jugasa za tzw. DOGSO.